Sumeryjska bogini nieba Inanna miała naszyjnik i laskę z lapis-lazuli, a barwnikiem otrzymywanym z tego minerału malowano szaty Madonny. Skała wydobywana w górach Azji Centralnej to opoka wielu kultur.
Zimne, niegościnne pustkowie afgańskiej prowincji Badachszan tworzy siatka skalistych szczytów, poorana zdradliwymi wąwozami. Piętrzy się tu wysokie na 7500 m n.p.m. pasmo górskie Hindukusz, którego nazwa w pełni wyraża nieprzyjazny charakter tego miejsca – w języku paszto Hindu Kusz znaczy „zabójca Hindusów”. Pomimo tak niesprzyjających warunków kopalniane wyrobiska eksploatowane są tu nieprzerwanie od ponad 6 tys. lat. Wydobywa się w nich lapis-lazuli – kamień, który w wielu kulturach stał się atrybutem boskości oraz jednym z pierwszych towarów luksusowych.
Najrzadszy z barwników
Lapis-lazuli (dosłownie: niebieski kamień) jest skałą metamorficzną, czyli przeobrażoną w głębi skorupy ziemskiej. Współcześnie zalicza się go do kamieni półszlachetnych. Ma umiarkowaną twardość, co czyni go stosunkowo łatwym w obróbce. Tym jednak, co zdecydowało o jego olbrzymim znaczeniu, była piękna ciemnoniebieska barwa, którą zawdzięcza jednemu ze swoich składników: lazurytowi. Kamienie i klejnoty od czasów starożytnych związane były z wierzeniami, magicznymi mocami i ze statusem społecznym. Nie należy traktować ich wyłącznie jako minerałów – to także elementy kultury, mitologii oraz sztuki. W klejnotach odbijają się ludzkie motywacje, aspiracje i obawy.
Dla wielu społeczeństw niebieski był barwą o wymiarze symbolicznym. Działo się tak zapewne dlatego, że człowiek pragnie wszystkiego, co niedostępne lub niepospolite – a niebieskie pigmenty są jednymi z najrzadziej występujących na Ziemi. U nielicznych roślin i zwierząt, które mogą poszczycić się tym kolorem, stanowi on najczęściej barwę strukturalną. Oznacza to, że ich organizmy nie zawierają niebieskiego pigmentu, ale na drodze ewolucji wykształciły subtelne struktury załamujące światło, by wygenerować różne odcienie błękitu. Ludzie, chcąc pozyskać ten kolor dla siebie, musieli sięgnąć po skały i minerały. W starożytności wybór mieli niewielki: oprócz bardzo rzadkich i twardych szafirów oraz jasnoniebieskich turkusów jedynie lapis-lazuli.
Przez wiele epok karawany kupców z Baktrii – jak kiedyś nazywano obszar Badachszanu – wyładowane cennym kamieniem docierały do miast Indii, Chin, Rzymu, Grecji, Egiptu oraz Mezopotamii, krainy leżącej w dorzeczu Tygrysu i Eufratu.
Udokumentowana historia obrotu lapis-lazuli sięga neolitu. Najdawniejsze ślady, sprzed około 9 tys. lat, pochodzą z doliny Indusu – gdy w połowie lat 70. XX w. francuscy archeolodzy przystąpili do przeszukiwania pozostałości starożytnych cmentarzy osady Mehrgarh, natrafili na liczne ozdoby wykonane z tego kamienia.
Około 7 tys. lat temu mieszkańcy Mezopotamii – prawdopodobnie pierwsi w historii – mieli wystarczająco dużo bogactwa oraz wolnego czasu, by zacząć poszukiwać dóbr luksusowych. Ich pragnieniami zawładnął niebieski kamień. Jego niezwykle wysoka pozycja została utrwalona m.in. w używanych w regionie językach – np. akadyjskie słowo zagindurû oznaczające lapis-lazuli (ale też niebieski barwnik czy niebieskie szkło) zawiera termin za-gin, który określa coś lśniącego i cennego. Co ciekawe, starożytne języki z reguły nie miały osobnego słowa nazywającego sam kolor niebieski. Związane jest to ze wspomnianym rzadkim występowaniem tej barwy w przyrodzie.
Ekskluzywny charakter niebieskiego sprawił, że kolor – zarówno w Mezopotamii, jak i innych krainach – rezerwowano najczęściej dla wysokich warstw społecznych oraz władzy. Dobrym tego przykładem jest wykorzystanie całej palety błękitu jako klucza programu dekoracyjnego północno-zachodniego pałacu Aszurnasirpala II w Nimrud. Niebieskie były tamtejsze malowidła ścienne, a także różnego rodzaju detale architektoniczne, m.in. glazurowane cegły, kolorowane rzeźby i wielkoskalowe płaskorzeźby.
W starożytnej Mezopotamii z lapis-lazuli wytwarzano duże ilości drobnych przedmiotów osobistych. Mogły to być figurki zwierząt albo ludzi, biżuteria czy pieczęcie cylindryczne, których używano do odciskania oficjalnych podpisów oraz inskrypcji religijnych w wilgotnej glinie.
Królewskie grobowce
Przykładem najbardziej wyrafinowanych artefaktów z lapis-lazuli są niewątpliwie te odnalezione w południowym Iraku przez Charlesa Leonarda Woolleya. W 1922 r. ten brytyjski badacz starożytnego Bliskiego Wschodu, uznawany obecnie za prekursora współczesnej archeologii, objął kierownictwo wykopalisk w Tall al-Mukajjar – niegdyś słynnym mieście Ur. Po wielu niepowodzeniach, związanych m.in. z nieuczciwością robotników, dokonał przełomowego odkrycia. Spod grubej pokrywy pustynnego piasku oraz cegieł, pochodzących z późniejszych nawarstwień, wydobył nekropolię należącą do starożytnego miasta. Dzisiejsze szacunki wskazują, że w miejscu tym grzebano zmarłych przez blisko 3300 lat.
Woolley odkrył tam ponad 2 tys. pochówków. Szesnaście grobowców, które ze względu na inskrypcje nazwał królewskimi, wyróżniało się wyjątkową konstrukcją oraz wyposażeniem. Poza niezliczonymi egzemplarzami biżuterii, broni czy złotych naczyń archeolodzy odnaleźli tam: lirę (należącą kiedyś do sumeryjskiej królowej Pu-abi) ozdobioną złotą głową byka i stylizowaną brodą właśnie z lapis-lazuli; dwa złocone, wsparte o złote zarośla baranki, których futro również wykonano z niebieskiego kamienia oraz muszli; wreszcie jeden z najbardziej emblematycznych przykładów sztuki Sumeru – słynną zdobioną skrzynię zwaną sztandarem z Ur, także z lazurytu i masy perłowej.
Wyprawa do piekieł
Wspomniany kamień jest też najczęściej wymienianym klejnotem w źródłach pisanych kultury sumeryjskiej. Licząca około 5 tys. lat historia bogini Inanny przywołuje go jako niezwykle ważny emblemat boskiej władzy. Mit ten opowiada o zstąpieniu wielkiej bogini, Królowej Niebios, do świata podziemnego, jej zmaganiach z bliźniaczą siostrą Ereszkigal, Królową Umarłych, i przywróceniu w ten sposób równowagi życia i śmierci. Nieustraszona Inanna (nazywana później imieniem Isztar), szykując się do podróży, włożyła emblematy swojej boskiej władzy będące także rezerwuarem jej magicznych mocy – poza najwspanialszymi szatami oraz koroną nieba miała naszyjnik i laskę wykonane z lapis-lazuli. Wybór tego kamienia na potrzeby legendy nie może dziwić, zważywszy na to, że w starożytnym Sumerze był on powszechnie kojarzony z boską władzą. Sumeryjczycy wierzyli, że kamień zawiera w sobie duszę bóstwa, z którą można się połączyć przez noszoną na ciele biżuterię.
Również w starożytnym Egipcie lapis-lazuli odgrywał niezwykle ważną rolę – podobnie jak w Mezopotamii zostało to utrwalone w języku. By nazwać kolor niebieski, Egipcjanie często korzystali z określenia „lapis-lazuli-podobny”, samą zaś barwę, symbolizującą dla nich nadprzyrodzoność, utożsamiali z domem najwyższego bóstwa Ra, czyli niebem – po egipsku nazywanym shbd, tak samo jak lapis-lazuli.
Od samych początków egipskiej państwowości lapis-lazuli wykorzystywano do wyrobu biżuterii oraz amuletów, dekorowano nim też ozdobne przedmioty. Egipska Księga umarłych – zbiór magicznych tekstów, które miały pomóc zmarłej osobie w podróży przez Duat (świat podziemny) do raju – szczegółowo opisywała użycie lapis-lazuli w rytuałach pogrzebowych. W kontekście religijnym kamień utożsamiano ze zmartwychwstaniem, dlatego wiele spośród odnalezionych w grobowcach przedmiotów egipskiego rzemiosła artystycznego zawiera tę skałę. W życiu codziennym sproszkowany lazuryt służył bogatym Egipcjankom za cień do powiek. Kilka wieków później proszek ten znalazł zastosowanie jako pigment malarski, rewolucjonizując świat sztuki.
Wenecki monopol
Ultramaryna, bo o niej mowa, po raz pierwszy została użyta we wczesnym średniowieczu. Od około XIII w. zaczęto w Europie eksperymentować z jej recepturą, chcąc wzmocnić intensywność niebieskiej barwy. Jeden z opracowanych wówczas przepisów przedstawił włoski malarz Cennino Cennini w traktacie zatytułowanym Il Libro Dell’arte: O, Trattato Della Pittura (Księga sztuki lub traktat o malarstwie), do dziś stanowiącym bogate źródło informacji o technikach warsztatowych wczesnego włoskiego renesansu. Opisana przez Włocha długotrwała i skomplikowana ekstrakcja służyła oddzieleniu czystego lazurytu od pozostałych minerałów znajdujących się w składzie lapis-lazuli.
Aby pozyskać barwnik, według Cenniniego należy zacząć od selekcji materiału pod kątem zawartości lazurytu. Wybierano jak najciemniejsze fragmenty skały, które następnie wypalano, gwałtownie schładzano i mielono na drobny proszek. Powstały pył łączono z mieszaniną płynnej kalafonii sosnowej, mastyksu i wosku pszczelego. Dzięki tym zabiegom otrzymywano ciastowatą masę nazywaną pastello, którą potem przez tydzień przetrzymywano w temperaturze pokojowej, raz dziennie ugniatając. Po tym czasie masę łączono z podgrzanym potażem, który ekstrahował cząsteczki niebieskiego pigmentu. Proces, powtarzany kilka razy, pozwalał otrzymywać różne gradacje barwy – od ciemnoniebieskiej po bladą, zwaną ultramarynowym popiołem.
Począwszy od XV w., import lapis-lazuli niemal w całości kontrolowała Wenecja. To przez jej porty dostawy azjatyckiego kamienia przybywały do Europy. Ten rodzaj transportu wpłynął również na określenie nazwy barwnika – ultramarinus znaczy „zza morza”. Ultramaryna była już wówczas najdroższym pigmentem świata. Dość często zaporowe ceny pigmentu blokowały pracę wielu słynnych malarzy. Na gest ze strony mecenasa musieli liczyć Michał Anioł czy Rafael Santi, a upodobanie Johannesa Vermeera do ultramaryny miało wpędzić go wraz z rodziną w olbrzymie długi. Niebieski barwnik stanowi dziś jeden z głównych wyróżników tego artysty – pojawia się on na niemal wszystkich dziełach Vermeera i to za jego pomocą malarz uzyskiwał charakterystyczną jasność silnego światła dziennego.
Odkrycie na początku XVIII w. błękitu pruskiego nie zadowoliło artystów. To jednak wciąż nie była ultramaryna: głęboka i trwała. Ten odcień w wersji syntetycznej uzyskano dopiero wiek później. W 1814 r. rytownik i malarz Jean-Joseph-François Tassaert w piecu do wypalania wapna przypadkiem zaobserwował osad o barwie łudząco przypominającej ultramarynę, co skłoniło francuskie Towarzystwo Wsparcia Przemysłu do rozpisania konkursu na proces syntezy barwnika. Dwóch chemików, Jean-Baptiste Guimet i Christian Gmelin, sprostało zadaniu i od roku 1828 tak kosztowny wcześniej kolor zaczął być powszechnie dostępny. Nie oznacza to jednak, że na prawdziwy lapis-lazuli brakuje już chętnych. Kopalnie w Badachszanie wciąż pracują, a niebieski kamień, nośnik najwznioślejszej symboliki wielu wspaniałych kultur, nadal – obok opium – stanowi najważniejszy produkt tej prowincji.