
– Opowiedz mi o jakichś ciekawych planetach – mówisz. – Ale bez okrucieństw ani obrzydliwości, nie lubię tego.
– Dobrze – kiwam głową z uśmiechem. – Oczywiście nie ma sprawy.
Chichi Raga
Chichi Raga to zachwycająca planeta, z kwiatami i jeziorami, które na długo pozostają w pamięci przybyszów. Na jej powierzchni nie zobaczysz choćby skrawka nagiej ziemi, bo wszędzie rośnie bujna roślinność: delikatne jak jedwab trawy anua, sięgające chmur drzewa gorzkozielu i całe mnóstwo gatunków przedziwnych owoców, których przeciętny człowiek nie potrafi nazwać ani nawet sobie wyobrazić, wydzielających najbardziej kuszące wonie.
Mieszkańcy Chichi Raga nie muszą się martwić o swój byt. Są długowieczni, mają powolny metabolizm i niewielu naturalnych wrogów. Żywią się owocami różnych gatunków roślin. Zamieszkują wnętrza ogromnych drzew zwanych aikaya, których pnie są okrągłe i puste w środku, mających wewnętrzną średnicę na tyle dużą, że dorosły osobnik może się w nich wygodnie położyć. W pogodne dni ich gałęzie rozchylają się na wszystkie strony, a gdy pada deszcz, unoszą się i prostują, tworząc parasol z liści.
Ci, którzy przybywają na Chichi Raga po raz pierwszy, nie mogą się nadziwić, jak na takiej planecie mogła rozwinąć się cywilizacja, ponieważ według nich w miejscu, gdzie brak zagrożeń i rywalizacji, życie może z powodzeniem przetrwać bez inteligencji. Jednakże istnieje tu cywilizacja – i to cywilizacja piękna, żywotna i twórcza.
W pierwszej chwili wielu przybyszów pragnie zamieszkać tu na starość i w spokoju cieszyć się jesienią życia. Większość z nich sądzi, że najtrudniej byłoby się przyzwy- czaić do tutejszej diety. Niecierpliwie, lecz ostrożnie próbują miejscowych owoców. Jednak kiedy pomieszkają tu jakiś czas i nacieszą się obfitymi ucztami w gronie tubylców, ze zdziwieniem stwierdzają, że choć uwielbiają lokalną żywność i kwiaty, to nie mogą wytrzymać tutejszego życia – dotyczy to zwłaszcza ludzi starszych.
Chichiragańczycy od urodzenia uczą się kłamać – w rzeczywistości jest to ich najważniejsze zajęcie. Przez całe życie nieustannie zmyślają, opowiadają niestworzone historie o tym, co się wydarzyło, i o tym, co się nie wydarzyło, spisują je, malują, wyśpiewują, ale nigdy ich nie zapamiętują. Nie obchodzi ich, czy opowieść odpowiada faktom, tylko czy jest zajmująca. Jeśli zapytasz ich o historię Chichi Raga, przedstawią ci setki różnych wersji, lecz nigdy nie zaprzeczą opowieściom innych, ponieważ nieustannie są zajęci zaprzeczaniem samym sobie.
Na Chichi Raga wszyscy zawsze mówią: „dobrze, zrobię to”, ale nigdy nie robią nic. Nikt nie traktuje ich zapewnień poważnie, a obietnice tego rodzaju po prostu ubarwiają życie. Tylko w wyjątkowych przypadkach Chichiragańczycy robią coś tak, jak obiecali, ale tylko wtedy, gdy są ku temu ważne powody. Kiedy dwie osoby stawią się na umówione spotkanie, przeważnie łączą się w parę i postanawiają zamieszkać razem. Oczywiście takie wypadki są bardzo rzadkie, więc większość z nich spędza całe życie w samotności.
Chichiragańczycy bynajmniej nie uważają, że jest w tym coś złego – przeciwnie, gdy słyszą o problemach z przeludnieniem na innych planetach, utwierdzają się w przekonaniu, że to właśnie oni poznali sekret dobrego życia.
Na Chichi Raga rozwinęła się wspaniała literatura, sztuka i historiografia, a planeta stała się słynnym ośrodkiem cywilizacji. Wielu obcych przybywa tu zwabionych jej sławą, z nadzieją usłyszenia rodzinnych opowieści snutych przez tubylców pośród traw, w cieniu rodzimych drzew.
Dawniej niektórzy wątpili, by na takiej planecie wykształciło się stabilne społeczeństwo, wyobrażali sobie Chichi Raga jako pogrążony w chaosie