O domu, który lekko dotyka ziemi O domu, który lekko dotyka ziemi
i
zdjęcie: Glenn Murcutt; dzięki uprzejmości Architecture Foundation Australia
Opowieści

O domu, który lekko dotyka ziemi

(ale wyjątkowo mocno się jej trzyma)
Zygmunt Borawski
Czyta się 7 minut

Zanim Glenn Murcutt zaprojektował dom dla Banduk Mariki, przez trzy lata intensywnie studiował kulturę i historię Aborygenów. Dzięki temu w Yirrkali na północy Australii powstał niezwykły budynek, podziwiany ze względu na swoją elegancką prostotę, ekologiczne rozwiązania techniczne i szacunek dla kulturowego dziedzictwa jego mieszkańców.

Zalecenia klienta dla architekta, dosyć niecodzienne, brzmiały z grubsza tak:

– żeby można było z wnętrza domu obserwować horyzont i zmiany pogody, ruchy zwierząt lądowych i morskich, a także ludzi;

– żeby można było patrzeć na wodę, drzewa i zwierzęta, czyli totemy dawnych przodków i krewnych;

– żeby można było wykorzystać lokalne wiatry w celu wentylacji;

– żeby wejście, jak w tradycyjnych aborygeńskich schronieniach, znajdowało się w pobliżu jednego końca domu, ale nie na jego osi!;

– żeby rodzice mogli spać na zachód od swoich dzieci, wszak zachód jest końcem dnia, przeszłością i jest bliżej śmierci. Pokoje dzieci powinny znajdować się na wschód od sypialni rodziców, tak by córki spały bezpośrednio przy rodzicach, a synowie na wschód od córek. Wschód jest bowiem początkiem każdego nowego dnia, początkiem i przyszłością nowego życia;

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dom huraganoodporny Dom huraganoodporny
i
ilustracja: Cyryl Lechowicz
Ziemia

Dom huraganoodporny

Zygmunt Borawski

Dla Polaków dom to przede wszystkim betonowe fundamenty i solidna murowana konstrukcja, które już z założenia mają wytrzymać niejedną dekadę. W przeciwieństwie do nas Amerykanie wolą budować szybciej i taniej, nie zważając na upływ lat czy ewentualne klęski żywiołowe. Czy tak stawiane domy mogą przetrwać kataklizm? Owszem, jeśli są okrągłe.

Jednym z krajów najbardziej narażonych na zmiany klimatu są USA. Według badań przeprowadzonych w grudniu 2019 r. przez Geophysical Fluid Dynamics Laboratory wraz z globalnym ociepleniem stopniowo wzrastać będzie temperatura Oceanu Atlantyckiego, co doprowadzi do większej liczby huraganów nawiedzających południowe i wschodnie wybrzeże kraju. Jest to zła wiadomość, ponieważ porywiste wiatry powodują największe klęski żywiołowe w całych USA. Huragan Harvey, który wstrząsnął Houston w 2017 r., wyrządził szkody szacowane na 125 mld dolarów. Huragany 4. i 5. stopnia, o prędkości do 250 km/h, mogą z łatwością niszczyć budynki i mieć wpływ na życie ich mieszkańców. Jednak o zmianie sposobu osadnictwa na terenach zagrożonych raczej nie może być mowy. Jak zauważyli w 2018 r. redaktorzy „The Wall Street Journal”, miasta przybrzeżne wytwarzają 46% amerykańskiego PKB, a w latach 1980–2017 więcej ludności przybyło w hrabstwach narażonych na huragany niż wewnątrz kontynentu.

Czytaj dalej