Wprawdzie komiks Wielki zły lis autorstwa Benjamina Rennera ukazał się w serii Krótkie Gatki adresowanej do młodszych odbiorców, zdecydowanie jednak polecam go dorosłym, bo tylko oni będą w stanie w pełni go docenić. Fabuła opowiada o lisie nieudaczniku, który chciałby być wielkim postrachem kurnika, ale kury regularnie trzepią mu futro i musi jeść rzepę. Wilk doradza mu, żeby wykradł jajka i wysiedział je, a wtedy… To kapitalny punkt wyjścia do komedii pomyłek bazującej na odwróceniu utartych schematów. I na pierwszym podstawowym planie właśnie tak jest. Idea, która ma odmienić życie lisa, okazuje się jeszcze większym dopustem, ale umożliwia też przemianę. Słodkie kurczaczki niepostrzeżenie zmieniają drapieżnika. Oczywiście lis nigdy nie był wielki i zły, to były tylko jego marzenia, ale relacja z wychowankami definitywnie przekreśliła jego naturę. Renner idzie jednak znacznie dalej. Jego komiks dotyka poważnych tematów i robi to w stylu makabreski. Silnie obecna przemoc fizyczna i psychiczna została zawinięta w żart słowny i sytuacyjny. Lis jest targany sprzecznymi emocjami – musi zaspokoić głód, nie zje jednak swoich dzieci, które stały się nimi dzięki wytworzonej więzi emocjonalnej, a nie za sprawą przynależności gatunkowej i ciągłości genów. Finał komiksu pokazuje, jak wiele może wycierpieć rodzic, na jak duże ustępstwa jest gotów, a także jak bardzo i mimo wszystko dzieci mogą kochać rodziców.