Mój przyjaciel, który pół roku wcześniej wyruszył w podróż dookoła świata, zadzwonił do mnie pewnego jesiennego popołudnia.
– Jak tam? – zapytał.
– Czy ja wiem? – odpowiedziałem. – Chyba normalnie. Deszcz pada.
– Normalnie? Bez żartów. Przecież tam u was wszystko jest postawione na głowie. Nawet deszcz pada z dołu do góry.
To pewnie głupie, ale spojrzałem przez okno, żeby sprawdzić, czy nie ma racji.
– Pada na dół – stwierdziłem.
– Tak ci się zdaje, bo stoisz do góry nogami. Jak wszystko jest odwrotnie, łącznie z tobą, to jak masz się zorientować? Mieszkasz na antypodach, zrozum!
– A ty gdzie jesteś?
– Dokładnie po drugiej stronie Ziemi, gdzie wszystko jest, jak należy. Wreszcie. Co za ulga.
– Przecież tam jest Ocean Spokojny, dokładnie po drugiej stronie Ziemi.
– Nieprawda, bo jest wyspa. Jestem tu, to chyba wiem? Zresztą wyślę ci pinezkę na mapie Google.
Przysłał, ale we wskazanym miejscu nic nie było, tylko niebieska płaszczyzna. Ocean.
– Zoomuj! – rozkazał.
Przybliżyłem i rzeczywiście zobaczyłem w końcu maleńką wysepkę. Kształtem przypominała Europę, lecz odwróconą i z dwoma Półwyspami Apenińskimi, oboma skierowanymi zadziornie na północ.
– To jest właśnie Apaporue – poinformował mnie przyjaciel, a w jego głosie brzmiała duma. – Wspaniała wyspa. Dopiero tu poczułem, jak ciężko mi się żyło w odwróconym świecie. Współczuję ci, że wciąż tam tkwisz.
Przyznaję, że tym współczuciem trochę mnie zdenerwował.
– A nie pomyślałeś, że może to u ciebie wszystko jest do góry nogami, na tej całej Apaporue? – spytałem.
– Czekaj, włączymy wizję – odparł mój rozmówca.
No dobrze. Nacisnąłem ikonę kamerki. Ujrzałem dawno niewidzianego przyjaciela – choć do dołu głową. Wyglądał trochę jak nietoperz. Trzymał kartkę z jakimś napisem, też odwróconym. Próbowałem przekręcić smartfona, żeby odczytać litery, ale zbyt mądre urządzenie od razu przekręcało też obraz. W końcu zrobiłem skłon, zwiesiłem głowę między nogi i w tej pozycji przeczytałem słowa: „Prima aprilis”.
– Przecież jest pierwszy października! – krzyknąłem.
– A bo u was wszystko jest odwrotnie – machnął ręką mój przyjaciel i, zapewne zmęczony bezowocnością swoich tłumaczeń, rozłączył się.
zdjęcie: Costea Alexandra/Unsplash