Podobno największy ból może sprawić nam tylko to, co jest dla nas najważniejsze. Reporterkę Jelenę Kostiuczenko Rosja boli tak bardzo, że umie pisać tylko o niej. Autorka głośnej książki Przyszło nam tu żyć mówi Paulinie Wilk, dlaczego nawet ci, którzy krytykują rosyjską rzeczywistość, nie są w stanie żyć nigdzie indziej.
Gdy miała 15 lat, przeczytała artykuł śledczy Anny Politkowskiej i zapragnęła pisać jak ona. Dwa lata później wyjechała z rodzinnego Jarosławia do Moskwy i zgłosiła się na staż w niezależnym dzienniku „Nowaja Gazieta”. Była najmłodszą dziennikarką w redakcji, pracuje tam do dziś [28 marca 2022 r. „Nowaja Gazieta” zawiesiła działalność do czasu zakończenia wojny w Ukrainie – przyp. red., data aktualizacji: 28 marca 2022 r.].
Jelena Kostiuczenko ma zaledwie 34 lata, a połowę życia spędziła jako reporterka. Pierwsza napisała o Pussy Riot, to jej tekst ujawnił działania wojsk rosyjskich na Krymie w 2014 r. Jej wybitne materiały śledcze są detaliczne i rozległe, zawsze pisane z bliska. W Polsce ukazały się w zbiorze Przyszło nam tu żyć w 2020 r. Wielokrotnie atakowana i aresztowana, ma opinię nieustraszonej. Sama mówi jednak, że jest biologicznie niezdolna do strachu – po prostu nie zna takiego uczucia. Była aktywistką ruchu LGBTQ+, organizatorką protestów przeciwko dyskryminacji. Studiowała w USA, pracowała w wielu krajach. Lubi Berlin i Tbilisi, ale nie chce sobie nawet wyobrażać życia poza Rosją. Ma piękne turkusowe, przepełnione smutkiem oczy.
Paulina Wilk: Mówią o Tobie, że wciśniesz się w każdą szczelinę Rosji. Pisałaś o łapówkarstwie w drogówce, moskiewskich sprzątaczkach, bezdomnych nastolatkach, niszczeniu przyrody i życiu codziennym w odciętych od świata wsiach. Nad każdą sprawą spędzasz miesiące, czasem lata. Jak wybierasz tematy?
Jelena Kostiuczenko: Od 17 lat pracuję w „Nowajej Gaziecie”. Połowę tekstów zleca mi redakcja, a drugą połowę wybieram sama. Ludzie przychodzą do mnie, piszą, dzwonią i opowiadają swoje historie – za niektórymi z nich idę; czasem szukam tematów w głębi, w sobie samej. Jestem zwykłym człowiekiem i jeśli czuję, że noszę w sobie jakąś białą plamę, jakiś obszar niewiedzy, to znaczy, że inni też tak mają, czyli sprawę warto zbadać. Są i takie historie, o których myślę bardzo długo, ale nie wiem, jak się do nich dobrać. Czasem udaje mi się to dopiero po latach. W Rosji to nie jest proste.
Samo istnienie białych plam wyczułaś już jako nastolatka. Czytając reportaże śledcze, zdałaś sobie sprawę, że nie znasz prawdy o swoim kraju – jak większość Rosjan. Czy dużo się od tego czasu zmieniło: na lepsze albo na gorsze?
Kiedy Putin doszedł do władzy, zaczął budować system polegający na ręcznym sterowaniu. Polegało to m.in. na wywieraniu bezpośredniego wpływu na dziennikarzy. Rozpoczął proces