Ostatnie pożegnanie Ostatnie pożegnanie
i
rysunek: Mieczysław Wasilewski
Doznania

Ostatnie pożegnanie

Bianca Bellová
Czyta się 12 minut

Lepiej nie czekać z pogrzebem dłużej niż rok. To nieuprzejme wobec zmarłego i znacznie utrudnia logistykę uroczystości.

Czy czegoś żałuję? Mógłbym po prostu stwierdzić, że to był wypadek i w ogóle się nie tłumaczyć.

Cała sytuacja była dość niewesoła. A raczej niewesoła w ..uj.

No bo sami powiedzcie: ilu macie prawdziwych kumpli, takich od najmłodszych lat? Z którymi za dzieciaka ostrzy­liście oszczepy i podglądaliście gołe dziewczyny? Z którymi możecie siąść przy ognisku, po czym bitą godzinę bez słowa gapić się w płomienie, bo wiecie już o sobie absolutnie wszystko? No, ilu? Jednego, dwóch? Żadnego?

Ja miałem Boba. Zawsze ratował mi dupę. O wiele lepiej niż ja dogadywał się z moimi rodzicami. Wprawdzie potem wyjechałem na studia, a on został, ale i tak widywaliśmy się w wakacje czy święta i w naszej relacji nic się nie zmieniało. Na tym polega prawdziwa przyjaźń – po dłuższej rozłące możecie bez trudu podjąć dyskusję w miejscu, w którym przerwaliście ją kilka lat wcześniej. Nie trzeba niczego wyjaśniać. Macie własny wszechświat, w którym panują tylko dla was zrozumiałe prawa fizyki.

Zawsze kiedy przyjeżdżałem do domu, szliśmy z Bobem na piwo, to był stały punkt programu, nawet już po mojej przeprowadzce za ocean. Więc pewnie wyobrażacie sobie, co czułem, kiedy przyszedł SMS od Moniki, że Bob nie żyje.

Monika była rok starsza i chodziła z nami do podstawówki, obaj na nią lecieliśmy, bo miała największy biust ze wszystkich dziewczyn w dziewiątej klasie. Wiadomo, z wiekiem dochodzi się do wniosku, że są w życiu rzeczy ważniejsze niż cycki,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Treserki lwów Treserki lwów
i
Markéta Luskačová, „Dziewczynki bawiące się swetrami na placu zabaw szkoły podstawowej”, Londyn, 1998 r.; zdjęcie: © VG Bild-Kunst, Bonn 2023
Przemyślenia

Treserki lwów

Agnieszka Rzonca

Pięć wybitnych artystek tworzących na przestrzeni ostatnich stu lat uwieczniało na swoich zdjęciach zarówno znane osobistości, jak i ginące światy czeskiej prowincji. I zdaje się, że żadna z nich nie zajęła się fotografią przez przypadek.

Nic na to nie poradzę – gdy myś­lę o fotografii w Czechach, od razu widzę przed sobą fikcyjną artystkę, Teresę z Nieznośnej lekkości bytu Milana Kundery. Wspaniałą, niejednoznaczną bohaterkę, wymykającą się wszelkim schematom. Wydaje nam się, że coś już o Teresie wiemy, a wtedy ona robi woltę. Tak samo nieschematyczne jest jej patrzenie na świat, a także robione przez nią zdjęcia. Fotografią zaczyna zajmować się niespodziewanie, po przeprowadzce z prowincji do Pragi. Jak wyjaśnia narrator powieści: „Energia, z jaką Teresa rzuciła się po przyjeździe w życie, była jednocześnie drapieżna i krucha […]. Dostała posadę w laboratorium fotograficznym, ale to jej nie wystarczało” (tłum. Agnieszka Holland). Wkrótce i ona zaczęła robić zdjęcia. Być może popchnął ją do tego ten sam wewnętrzny przymus, którego istnienie sugeruje bon mot autorstwa jednej z najsłynniejszych amerykańskich fotografek XX w., Dorothei Lange: „To nie przypadek, że fotograf zostaje fotografem, tak jak nie przez przypadek zostaje się treserem lwów”.

Czytaj dalej