Życzliwa i okrutna, nieskalana i rozpustna. Czczono ją we wszystkich zakątkach starożytnego świata, nierzadko podczas tajemnych, orgiastycznych rytuałów, a jej mit do dziś inspiruje pisarzy i artystów. Bogini Matka.
Kiedy w gablotce wiedeńskiego Muzeum Historii Naturalnej po raz pierwszy zobaczyłam Wenus z Willendorfu, zdziwiłam się, że jest tak mała. Ta mierząca 11,5 cm figurka otwiera niejeden podręcznik historii sztuki. W zbliżeniu wydaje się prawie monumentalna: kobieta złożona z pośladków, biustu i brzucha. A jednak jej sylwetka, sprowadzona do atrybutów płodności, nie jest męskim fetyszem, karykaturą ani pornografią. Figurka sprzed ponad 30 tys. lat może być jednym z pierwszych wyobrażeń boskości, jakie stworzyła ludzkość.
Wiele imion
Podobizny Bogini Matki są często spotykane w wykopaliskach archeologicznych, odnajdowano je we wszystkich zakątkach starożytnego świata: w Egipcie i w dolinie Indusu, na Krecie i na rosyjskich stepach. Wraz z rozwojem rolnictwa i hodowli zwierząt coraz częściej występowała ze swoim synem – wspólnie patronowali cyklicznym zmianom pór roku, żniwom i siewom. Rzymianie pozbierali antyczne mity i stworzyli synkretyczną Magna Mater (Wielką Matkę). Chrześcijaństwo wbrew pozorom nie rozstało się z tym dziedzictwem: dołożyło tylko teologiczny wymiar. Abstrakcyjne pojęcie Wielkiej Matki pojawiło się w nowej odsłonie jako Mater Ecclesiae – troszcząca się o wiernych Matka Kościoła.
Wenus to tylko umowna nazwa grubej pani z Willendorfu. Paleolityczne rzeźby nie mają nic wspólnego z rzymską