Niech pan do nas przyjedzie, znalazłem mojego brata Geralda zamordowanego – usłyszał przez telefon inspektor Werner, pewnej niedzieli o 10 rano. Telefonujący przedstawił się jako Stefan Heller i podał adres posiadłości położonej pod miastem.
Posiadłość okazała się dobrze zagospodarowaną farmą, a dom był pełen gości zaproszonych na urodziny Geralda, przypadające tej niedzieli. Kończył on 21 lat i tym samym wchodził w posiadanie farmy zapisanej mu przez ojca. Na farmie mieszkało też dwoje dzieci pani Hellerowej z jej pierwszego małżeństwa, Julia i Stefan, ten, który dzwonił do inspektora. Tego ranka znaleziono Geralda w jego pokoju, w łóżku, ze sztyletem tkwiącym w boku. Zmarł skutkiem upływu krwi. Na podłodze obok łóżka stała taca z filiżanką po herbacie.
Pierwsza zeznawała Julia. Oświadczyła: – Zaniosłam dziś o 8 rano Geraldowi śniadanie do łóżka i złożyłam mu życzenia. Był wesoły i niczego się nie obawiał. Byłam u niego 10 minut, potem wyszłam, by zająć się śniadaniem dla gości.
Następnie zeznawał Stefan:
– Wszedłem do Geralda w jakiś czas po Julii i zastałem go nieżywego. Zatelefonowałem do pana i dopiero potem oznajmiłem wszystkim o tragicznym wypadku. Jeden z gości, wujek Hilary, zeznał, iż o 9 przechodził korytarzem i widział Stefana wychodzącego i pokoju brata. – Wszystko jest jasne, wiem kto jest mordercą – powiedział inspektor Werner, wysłuchawszy tych zeznań.
Kto zabił? Skąd inspektor się tego domyślił? Rozwiązanie poniżej.
To Stefan przebił sztyletem przyrodniego brata, nie chcąc dopuścić go do majątku. W przeciwnym razie, nie zwlekałby całą godzinę z wszczęciem alarmu. W ciągu tej godziny Gerald zmarł z upływu krwi.