Tym razem nie tylko poezja, lecz także proza. Jeden gatunek powstał dzięki temu, że pewien dziennikarz – a może nawet stażysta (przepraszam, nie sprawdziłem) – potrzebował materiału do portalu informacyjnego, ale chyba mu się nie chciało, bo odwalił, poszedł po linii najmniejszego oporu, no i wyszło, jak wyszło. Drugi z kolei nawiązuje do słynnego wierszyka Ogdena Nasha.
Libaran
21 sierpnia 2010 r. na stronie „Gazety Wrocławskiej” ukazał się słynny artykuł Libacja na skwerku. Materiał spełnia wszystkie założenia dobrego utworu humorystycznego, choć – wiele na to wskazuje – miał być poważnym tekstem dziennikarskim. Po krótkim leadzie dotyczącym czyjegoś zgłoszenia na policję, że na skwerku grupa mężczyzn spożywa alkohol, następuje jeszcze krótszy tekst (12 słów). Informuje on o tym, że kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, nikogo nie zastali. Lapidarność i efekt zaskoczenia – czasem nie trzeba więcej, by rozśmieszyć czytelnika. Do stworzenia gatunku na podstawie wspomnianego tekstu zachęcił mnie podczas kolegium redakcyjnego Tomek Niewiadomski, przewodniczący Rady Fundacji PRZEKRÓJ. Spróbujmy zatem wymyślić kilka takich artykułów, a forma niechaj się zwie libaran.