Performer u źródła, czyli żmije, maski i zapętlony czas
Doznania

Performer u źródła, czyli żmije, maski i zapętlony czas

Stach Szabłowski
Czyta się 7 minut

Bohater tego performansu to niejednoznaczna postać. Jego twarz skrywa maska, która mogłaby pochodzić z kazamatów BDSM-owego podziemia. Jego głowę zdobią zwierzęce uszy – niczym głowy protagonistów archaicznych mitologii, w których bóstwa są pół ludźmi, pół bestiami. Jego ciało spowija elegancki, trzyczęściowy, szyty na miarę garnitur. W czasie performansu artysta zostawił marynarkę na wieszaku, aby publiczność mogła dokładnie przyjrzeć się deseniowi tkaniny: materiał drukowany jest we wzór penisów przeplatających się ze żmijami zygzakowatymi.

Performer tańczy powoli, jakby jego ruchy puszczone były w slow motion. U jego stóp leży osobliwy instrument: trąba będąca wielkim uchem albo przeciwnie – nadnaturalnych rozmiarów ucho będące w istocie trąbą. Co jakiś czas performer podnosi ten paradoksalny artefakt, by grać na nim przeciągły ton, hejnał kierowany w cztery strony świata.

Wtóruje mu szum fontanny; na szczycie sztucznej skały siedzi figura kobiety z rozłożonymi nogami; z jej waginy nieprzerwanie wypływa strumień wody.

Człowiek odziany w garnitur w żmije i penisy, trębacz grający na wielkim uchu, performer skrywający twarz pod maską to Przemek Branas. Fontanna z figurą kobiety to Źródło, praca Agnieszki Brzeżańskiej; artystka umieściła tę rzeźbę w sercu swojej solowej wystawy Cała Ziemia parkiem narodowym w warszawskiej Królikarni. Działanie Branasa odbyło się w ramach projektu Halo, tu Ziemia, cyklu warsztatów i performansów towarzyszących retrospektywie artystki.

Przemka Branasa w żmijowo-fallicznym garniturze i z uchotrąbą widziałem pierwszy raz latem, kiedy performował w Katowicach na wystawie Historie o chodzeniu po mieście. Pomyślałem wtedy, że artysta jest już bardzo daleko od sztuki swoich nauczycieli. Studiował w Pracowni

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Skąd bije źródło, czyli czarownice uratują nas wszystkich
i
Agnieszka Brzeżańska, „Cała Ziemia parkiem narodowym”, fot. Szymon Rogiński/Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego
Przemyślenia

Skąd bije źródło, czyli czarownice uratują nas wszystkich

Stach Szabłowski

„Cała Ziemia parkiem narodowym” – mówi Agnieszka Brzeżańska. Czy to możliwe? Czy to rozsądne? Czy jest inne wyjście? I jakimi argumentami artystka popiera swój postulat?

Argumentem jest wystawa, którą Brzeżańska pokazuje w Królikarni (Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego, Oddział MNW), najładniejszej galerii w Warszawie, a może i w Polsce. Wiele osób czekało na ten projekt, zapowiadany od dawna i kilka razy przekładany na później. Artyści wizualni raczej nie miewają fandomów, ale Agnieszka Brzeżańska należy do wyjątków. Sam się do jej dyskretnego, ale wiernego fandomu zaliczam.

Czytaj dalej