Perły z odzysku – 3/2017 Perły z odzysku – 3/2017
Przemyślenia

Perły z odzysku – 3/2017

Sebastian Frąckiewicz
Czyta się 5 minut

W nowej odsłonie rubryki przypominamy książki „Zimowe słowiki” i „Kiedy zwierzęta umiały mówić”.

Sennie i ludowo

Jakiś czas temu postanowiłem ograniczyć swój udział w facebookowych sporach o ilustracje dla dzieci. Zwłaszcza gdy ktoś na stół wykłada betonowy argument: książka dla dzieci powinna być „ładna”, czyli narysowana realistycznie, w pogodnych kolorach. Kotek ma wyglądać jak kotek, oczywiście słodki i roześmiany. A drzewo jak drzewo, naturalnie pięknie zielone. Ten sposób

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Perły z odzysku – 1/2018 Perły z odzysku – 1/2018
Przemyślenia

Perły z odzysku – 1/2018

Sebastian Frąckiewicz

Jednym z najciekawszych i najbardziej niedocenianych miejsc w moim mieście (mieszkam w Poznaniu) jest długa na kilkaset metrów ściana na legalne graffiti zaczynająca się przy skrzyżowaniu ulic Hetmańskiej i 28 czerwca 1956 roku. Turyści tu nie zaglądają, bo za daleko od centrum, za głośno, a poszczególne wrzuty z trudem się ogląda i fatalnie fotografuje na Fejsa (najlepiej z okien pędzącego tramwaju).

I jak to bywa w przypadku tzw. legalnych ścian, jedne graffiti w szybkim czasie zastępują drugie i dzieje się to bez żadnej kontroli. Ale pewna praca na panelu tuż przy wiadukcie vis-à-vis Lidla cieszyła się wyjątkowo długim życiem. Przez wiele miesięcy nikt nie śmiał podnieść na nią ręki z puszką. Był to tribute dla słynnej serii książek dla dzieci „Poczytaj mi, mamo” wydawanej od lat 50. przez Naszą Księgarnię. Grafficiarze świetnie wykorzystali znane wielu pokoleniom symbole z tylnej okładki, czyli psychodeliczne zwierzaki: króliczka, rybkę, motylka. Do tego użyli charakterystycznego liternictwa. Powstał istny wyciskacz łez: idąc po mrożone pieczywo i produkty z promocyjnej gazetki, można było rozczulić się nad swoim dzieciństwem.

Czytaj dalej