Perły z odzysku – 4/2018
Opowieści

Perły z odzysku – 4/2018

Sebastian Frąckiewicz
Czyta się 4 minuty

Polska Ludowa kochała wątki ludowe w literaturze. Często były to książki robione z dużym wyczuciem i namysłem – przynajmniej jeśli chodzi o warstwę wizualną. Do niektórych warto dziś wrócić.

W kniei…

Niektórzy twórcy wręcz specjalizowali się w tematyce ludowej – choćby Zbigniew Rychlicki czy Adam Kilian, znany szerokiej publiczności przede wszystkim jako ilustrator Pyzy na polskich dróżkach, na podstawie której powstał później serial animowany. Kilian zilustrował także niepozorną książeczkę Historia o jeżu, kneziównie i kneziu. Po tytuł warto sięgnąć z kilku powodów. Głównym bohaterem jest gadający i wielce rezolutny mały ssak, którego moglibyśmy uznać za protoplastę słynnego Jeża Jerzego. Poza tym mamy tu świat wolnego, niedociśniętego pańszczyzną chłopstwa żyjącego w symbiozie z puszczą. Puszczańscy chłopi wypasają świnie na leśnych polanach, są stuprocentowo pogańscy, wierzą w Perkuna, różne dziwy przyrody i w to, że podczas burzy do chaty cisną się licha oraz wilkołaki.

Historia o jeżu…, choć napisana piękną i niedzisiejszą polszczyzną, jest dość klasyczna – ot, poczciwa opowieść o klątwie, szukaniu sprawiedliwości i odwracającym się losie. Adam Kilian ubrał ją jednak w piękne, doskonale dopasowane do tematu szaty. Zaczyna się już na wyklejkach, gdzie widać zbliżenie na gęste użyłkowanie liścia, które to użyłkowanie przechodzi następnie na kolejne ilustracje. Artysta kon­sekwentnie stosuje je jako tło do następujących po sobie obrazów rysowanych celowo naiwną kreską. Trochę w tym ukłonu w kierunku ludowego malarstwa na szkle, trochę w kierunku wyszywanych chłopskich makatek wiszących w kuchniach. Do tego nonszalanckie, „przypadkowe” i „niedbałe” posługiwanie się plamą. Wiele w tym różnych inspiracji, a jednocześnie z ich zestawienia wyłania się rozwiązanie oryginalne i przemyślane. Warto szukać tej książeczki w antykwariatach.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Historia o jeżu, kneziównie i kneziu
autorka: Czesława Niemyska-Rączkowska, ilustracje – Adam Kilian
Nasza Księgarnia, 1970 (wydanie I)

…i w topieli

Z leśnych ostępów przeniesiemy się nad Wisłę, a to za sprawą książki Flisacy. Płynie Wisła, płynie autorstwa tercetu w składzie Jadwiga Gorzechowska (tekst) oraz Zofia Darowska i Andrzej Darowski (oboje odpowiedzialni za ilustracje). Flisacy mieli w PRL-u sporo szczęścia, a i w literaturze dziecięcej byli dość obecni. Jednak ta publikacja, pośród podobnych, ma kilka niewątpliwych zalet. Tym razem szala przechyla się na korzyść tekstu. Gorzechowska snuje opowieść o obyczajach i rytuałach flisaków, a zarazem wplata w nie autentyczne pieśni. Więcej – na końcu książki znajdziemy ich zapis nutowy w opracowaniu Marii Kaczurbiny. Darowscy traktują tekst bardziej wprost niż Kilian. Skoro temat wodny, to i do ilustrowania używają wodnej techniki. Cóż, nie jest to akwarela klasy Józefa Wilkonia, choć prace mają w sobie lekkość i swobodę. Widać pociągnięcia pędzlem, czasem puszczoną samopas plamę, a i paleta barw nie idzie w kierunku oczywistych przy takim temacie błękitów. Dominują zielenie i brązy z czerwonymi akcentami kwiatów, no i znajdziemy tu pięknie odmalowane burzowe niebo. Co ciekawe, sama publikacja nie ma specjalnie romantycznego wydźwięku, jest raczej konkretna, skoncentrowana na flisackim fachu i wykonywaniu roboty. W końcu jest to książka z PRL-u!

Flisacy. Płynie Wisła, płynie
autorka: Jadwiga Gorzechowska, ilustracje – Zofia i Andrzej Darowscy
Biuro Wydawnicze „Ruch”, 1967 (wydanie I)
 

Czytaj również:

Perły z odzysku – 3/2018
Przemyślenia

Perły z odzysku – 3/2018

Sebastian Frąckiewicz

Ucieknijmy na chwilę ze świata ludzi do świata zwierząt. Tam również znajdziemy wprawdzie osobniki niepokorne, ale przynajmniej wesołe i przyjemne dla oka – jak w zapomnianych nieco książkach dla dzieci „Rudzia” oraz „Miała babuleńka kozła rogatego”.

Niesforna wiewiórka

Kiedy pod koniec lat 50. Józef Wilkoń dopiero rozkręcał się w tworzeniu ilustracji dla najmłodszych, wpadła mu w ręce Rudzia opracowana graficznie przez Janusza Grabiańskiego, który już wtedy przecierał szlaki w zachodnich wydawnictwach. Wilkoń – dzielący z Grabiańskim wielką miłość do zwierząt – nie krył, że na widok okładki z puchatą wiewiórką poczuł ukłucie zazdrości. A było czego zazdrościć, bo do dziś Rudzia (tekst napisała Jadwiga Wernerowa) uchodzi za jedną z najwybitniejszych książek Grabiańskiego i w ogóle jedno z największych osiągnięć tzw. polskiej szkoły ilustracji. Każdy, kto zbiera stare książki dla najmłodszych, chce mieć ją w swojej kolekcji. Mam i ja – choć zaledwie III wydanie.

Czytaj dalej