Piotr Żelazny: Miejmy to już za sobą: Messi czy Maradona?
Martín Caparrós: Messi osiągnął o wiele więcej niż Maradona. Strzelił ponad dwa razy więcej goli, o tytułach nie wspominając. Porównywanie ich statystyk jest bezsensowne.
Maradona zawsze grał na granicy. Oglądając jego grę, miało się wrażenie, że on za chwilę się wywróci i umrze na boisku. W niemal każdej akcji wydawało się, że zaraz straci piłkę, a rywale go połamią. Rzeczy, na które się porywał, zdawały się niemożliwe do wykonania… A Messi gra tak, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Wszystko przychodzi mu z łatwością. I to jest problem.
Zbyt łatwo mu to przychodzi?
W grze Messiego nie widać tego poczucia niemożliwego i magii. Diego sprawiał wrażenie, jakby potrzebował pomocy. I cały naród chciał mu pomóc. Gdy biegł z piłką, my wszyscy, 43 miliony Argentyńczyków, biegliśmy razem z nim i mu pomagaliśmy. Messi niczego od nas nie potrzebuje. Nie jesteśmy mu potrzebni. Od dziecka jest w jednym z największych klubów świata, który gra porywający futbol. Nie ma żadnych problemów w życiu prywatnym, nie jest narkomanem, nie przyjaźni się z mafiosami i gangsterami… Maradona nawet dziś, wiele lat po zakończeniu kariery, wciąż potrzebuje pomocy Argentyńczyków.
Argentyna dwukrotnie