Pionierzy, czyli dzieje naszego gatunku Pionierzy, czyli dzieje naszego gatunku
Opowieści

Pionierzy, czyli dzieje naszego gatunku

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Według obecnego stanu wiedzy półtora miliona lat temu pierwsze istoty człowiekowate opuściły rejony Afryki Wschodniej, rozpoczynając swoje rozprzestrzenianie się po całej Afryce i Eurazji. Około pół miliona lat później migrujący homo sapiens dotarł dalej, być może nawet do Australii. Następne tysiąclecia to proces jeszcze dalszej eksploracji globu i jednoczesnego dzielenia się na niezliczone społeczności rozwijające swoje własne oryginalne kultury. W ostatnich stuleciach – pod wpływem rozlicznych „odkryć” geograficznych – ludzkość zaczęła znów się łączyć i ujednolicać swoją kulturę. W naszym XXI w. wszystkie społeczeństwa, oprócz kilku wciąż wyizolowanych wyjątków, mają ze sobą kontakt.

Dzieje tych dwóch zjawisk – rozdzielania i ponownego łączenia, migracji i ponownego „odkrywania” – są właśnie przedmiotem prawie sześciusetstronicowego dzieła Fernándeza-Armesto. Zauważmy, że te dwa zjawiska zawierają w sobie całą historię naszego gatunku i z pewnego punktu widzenia są z nią tożsame. Napisanie takiej książki – wymagającej wręcz monstrualnej erudycji – wydaje się niemal niemożliwe. A jednak brytyjskiemu historykowi się udało: stworzył prawdziwą bombę faktograficzną.

Fernández-Armesto zaczyna od dalekiej prehistorii, próbując zrozumieć, dlaczego w ogóle nasi przodkowie opuścili sawannę. Streszcza stan badań dotyczących motywacji zachowań homo sapiens w epoce lodowcowej, objaśnia, dlaczego nasz gatunek nie unikał zimna, lecz – przeciwnie – podążał za cofającym się lodem. Opowiada o pierwszych podróżnikach, których znamy z imienia, bo zostały zapisane (egipski dostojnik Harchuf). Omawia formę i treść raczkującej kartografii. Streszcza biogramy i demitologizuje „naszych odkrywców” takich jak Kolumb czy Cortés. Wyjaśnia, dlaczego większość XIX-wiecznych wypraw (o których na ogół mało wiemy) kończyła się fiaskiem (z powodu brawury, naiwnego romantyzmu, kłótliwości „poszukiwaczy przygód”). Stopniowo objaśnia wzrost znaczenia prasy, potrzebę sensacji warunkującą kierunek wypraw i zanik ich naukowego charakteru. Docierając do naszych czasów, wylicza społeczeństwa, które pozostały w izolacji i z którymi nie ma kontaktu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Pionierzy to nieskończone źródło fascynujących informacji, anegdot, a także równie cennych spostrzeżeń i komentarzy autora, które pomagają zrozumieć wiele procesów historycznych i cywilizacyjnych. Dodam, że rzecz została napisana wyjątkowo sprawnie i dowcipnie. I choć jest to dzieło, które przede wszystkim akcentuje naszą zachodnią perspektywę, podkreśla mało znany fakt, że przez większość historii nie odgrywaliśmy w niej żadnej znaczącej roli – to dlatego eksploratorzy Indii i Persji w ogóle się nami nie interesowali. Pewna chińska mapa z XIII w. przedstawia Afrykę w całkiem poprawnym kształcie; już w średniowieczu chińska technologia umożliwiała eksplorację obcych kontynentów, ale zrezygnowano z niej – Chińczycy zakładali, że nie będzie tam z kim handlować (podbojów najwidoczniej nie rozważali).  

 

Czytaj również:

Jak Słońce odkryło życie na Księżycu Jak Słońce odkryło życie na Księżycu
i
„Dyliżans na Księżycu” - rycina ze zbiorów Smithsonian Institution Libraries
Kosmos

Jak Słońce odkryło życie na Księżycu

Katarzyna Sroczyńska

Niezwykłe tempo kolejnych odkryć naukowych i coraz szybszy Internet* zaczęły tworzyć w ludzkich głowach zamęt. Kiedy więc 21 sierpnia 1835 r. pewna nowojorska gazeta ogłosiła, że…

10 stycznia 1835 r., dokładnie o godzinie 9.30, sir John Herschel skierował swój ogromny teleskop w stronę Księżyca. Astronom od miesięcy prowadził badania na Przylądku Dobrej Nadziei w Afryce Południowej. Pojechał tam, by dokończyć wielki naukowy projekt swojego ojca. William Herschel, astronom i konstruktor teleskopów, obserwował i opisywał niebo widoczne z półkuli północnej. Poszerzył granice Układu Słonecznego, odkrywając planetę Uran. Jego syn John kontynuował dzieło, obserwując niebo z półkuli południowej.

Czytaj dalej