Piosenki niedzielne
i
portret Agnieszki Osieckiej (1936–1997), Zbigniew Kresowaty, zbiory prywatne; źródło: Wikimedia Commons
Doznania

Piosenki niedzielne

Agnieszka Osiecka
Czyta się 8 minut

Ludzie piszą…

Ludzie piszą do radia, do telewizji, do króla szwedzkiego, do gwiazd filmowych, do znajomych i nieznajomych, do Pana Boga, na milicję, do urzędów…

Każdy redaktor, każdy Pankierownik i Panreferent dostają codziennie dziesiątki takich listów. Jedne są rzeczową prośbą o interwencję, inne — rozpaczliwą skargą człowieka, który po prostu nie ma z kim pogadać.

Dzisiaj, zamiast porcji swoich piosenek, chciałabym zacytować fragmenty listów, które przychodzą do mojego miejsca pracy, to znaczy — do radia, do redakcji muzycznej.

Listy są rozmaite. Zawierają uwagi pod adresem naszej pracy, prośby o autografy znanych aktorów, pytania o najdziwniejsze nieraz porady — itp.

Oto przykład takiego listu:

…„1. Czy istnieją jakieś reguły co do tworzenia tekstu i jakie? — 2. Jak się do tego zabrać? — 3. Co trzeba robić w ogóle?… P.S. Przepraszam za kopertę, ale tych długich białych nie mogłem dostać”.

I jeszcze jeden przykład:

…„Kilka słów o mojej muzyce. Oceniali ją koledzy z muzykologii i zdania były jednakowe: idealny szlagier, jednocześnie z wysokimi wartościami artystycznymi. Niektóre melodie nie ustępują podobno takim arcydziełom jak „Only you” czy „Portofino”. Melodii tej klasy mam obecnie ponad dziesięć. Gdyby to wszystko jednocześnie opublikować, byłoby to istnym szokiem dla naszych niektórych kompozytorów… Jestem pewien, że mymi melodiami można zawojować wiele”…

Najsympatyczniejsze, najciekawsze są jednak chyba te listy, w których proza przeplata się z poezją. Nieraz trudno mi się zorientować, kiedy autor listu kończy tekst swojej piosenki i przechodzi do komentarza, czy wynurzenia.

Oto co pisze Czesia:

…„Przesyłam przez siebie ułożoną piosenkę. Proszę o wybranie mi do niej tytułu, pisałam tę piosenkę w wielkiej rozpaczy…

…W okienku stała dziewczyna,
stała niby róży kwiat,
oczy zalane ma łzami,
okrutny dla niej ten świat.
Miły na wojnie jej zginął,
ojciec i matka nie żyją,
Mój los się nigdy nie zmieni,
życie jest moje okrutne,

bo któż pokocha dziewczynę,
o której zapomniał świat…

…Nie wiem jak skończyć tę piosenkę, więc proszę, abyście mi pomogli. Przesyłam wam jeszcze jedną zwrotkę i nie wiem, czy będzie się zgadzać…

…Ja w domu nie byłam sama, miałam trzy siostry i brata młodszych ode mnie… Moje rodzeństwo, jak i ja, rozsypali się po całym kraju”.

 

List Czesi jest długi. Zwierzenie przechodzi w piosenkę, piosenka urywa się, żeby ustąpić miejsca zwierzeniu. Czesia nie pisze z myślą o zawodowej karierze. Pisze, żeby pisać. Układa w strofki poetyckie swoje własne życie. Pisze tak, jak malowali swoje obrazy niegdysiejsi „malarze niedzielni”.

 

W piosence twórczość taka, twórczość ludowa i spontaniczna, miała okresy wspaniałego rozwoju. Dziś, pod wpływem tłoczących się do uszu tranzystorowych melodii, twórczość ta niknie, rozpływa się w naśladownictwie produkcji zawodowej. Ale nie szukajmy „czystego folkloru”. W dzisiejszych czasach to śmieszne. Poczytajmy sobie po prostu, co piszą autorzy niedzielni. I o czym piszą.

„Nam astronautom
dziś ziemia cała
tarczą się staje
— oświetla rakiety
które mkną z nami
ku niebu jak strzała,
by badać Księżyc
i lśniące planety.
Gdy wkrąg zwiedzimy
ziemską satelitę,
pomkniemy w kosmos
jak zaczarowani,
na Marsa lądy, złote góry, szczyty,
by tam zobaczyć
jak żyją Marsjanie…
Jeszcze mil kilka
— rozłożym namioty —
Na Srebrnym Globie
— Księżyca płaszczyźnie.
Zdobyte skarby
— srebrzyste klejnoty —
przekażem falą
swej ziemskiej ojczyźnie”…

Wyprawy kosmiczne są tematem niejednego listu, a słynna Wala — najczęstszą bohaterką „kosmicznych” piosenek (ma w tym chyba również swój udział powodzenie utworu pt. „Walentyna-Twist”).

Kosmos jednak nie jest tematem ze wszystkich najpopularniejszym. Ludzie piszą najwięcej o swych sprawach powszednich. Wydaje im się — i słusznie chyba — że w twórczości „oficjalnej” trudno jest odnaleźć rodzinne miasto, imię swojej dziewczyny, obraz ojczystej wioski. Uzupełniają te luki choćby tak:

…„Ja urodziłam się w tym mieście i bardzo je kocham. A już prawie od ośmiu lat mieszkam gdzie indziej. I na razie nie mam możliwości, żeby tam wrócić. A oto te słowa:

Tomaszów Maz.

— Miasteczko raczej małe.
Miasteczko sama wieś,
plotkami ludzie żyją.
— Jak ty to mówić śmiesz?
To Wolbusz może taki.
Tomaszów taki — nie!
A ja ci mówię, że:
Tomaszów nasz, piękne miasto
nad Pilicą,
pośród lasów i wzgórz,
ja je kocham, i już,
i wiem, że gdy wyruszę w świat,
to mi będzie wciąż brak
Tomaszowa nad Pilicą.
Gdy idę przez Warszawską,
Wolbórski mijam most,
po prawej stronie — wierzby,
po lewej stronie — kiosk,
płaczące wierzby, sploty
nad miastem chylą się,
i obraz mnie urzeka,
znajomy obraz ten…”

Wydaje mi się, że takie piosenki i takie listy „pisarzy niedzielnych” są najpiękniejsze. Ich autorzy to ludzie, którzy potrafią dostrzegać poezję w tym, co ich otacza, w rzeczach najbliższych.

 

Przeczytajcie jeszcze jeden taki list:

„Szanowna redakcjo.

Piszecie by do was pisać, otóż piszę. Mam 57 lat, byłam młodą lubiałam bardzo przedstawienia lubiałam ich grać w młodym wieku a puźniej po wojnie wypisywałam układy i uczyłam sama młodzież! i byłam przewodniczącą koła gospodyń i do tego prowadziłam kursa gotowania i pieczenia. Za dwa lata przestałam to wszystko tylko za mężem mam gospodarstwo dwuhektarowe często słucham radia. Lubiałam coś zawsze układać otuż podaje wam piosenkę kturą sobie ułożyłam tylko nute nie umie pisać jak się skontaktójemy może tam ktoś będzie umiał dobrać nutę. To jest mój żal jak było dawniej, a jak dziś:

Piosenka smutne wspomnienie.

Jak smutno na świecie mi jest
gdy przypomnę swój młodzieńczy
wiek.
Nie było radia
i dla młodzieży wiejskiej szkoły
pasałam krówki
ptaki świrgotoły.

Jeszcze jedna bieda była
kręcić żarnami i wstawać
o pułnocy
by namleć mąki na śniadanie.

Jeszcze takie czasy pamiętam —
Chodził milicjant do domu
i wypędzał wszystkich ludzi
do roboty do dworu.

Czasem siedzę przy radiu
słucham wszystkie wasze piosnki
łzy mi padają, że
nie ma jednej z naszej wioski
.

 

Dużo listów przychodzi ze wsi i dużo w tych listach piosenek starych, nawet bardzo starych, przepisywanych z zeszytu do zeszytu, podawanych z ust do ust. Wiele osób nie wierzy w to, że może być piosenka zupełnie nowa, wymyślona „z głowy”. Autorstwo jest równoznaczne z wynalezieniem piosenki i wpisaniem jej do swojego zeszytu.

Znów przykład:

„Piosenki do polskiego radia.

A jeśli się państwu podobają te piosenki to proszę o wykonanie przez radio w najbliższym czasie, tylko wieczorową porą przed dziennikiem to będziemy słuchać bo w dzień każdy jest zajęty pracą.

…Piosenka II: W tym złotym pierścieniu.

W tym złotym pierścieniu jest tam złoty kamień, a wypisz mi drogie dziewczę swoje imię na nim swoje imię na nim i moje nazwisko czy pamiętasz drogie dziewczę jak my się kochali przez 3 lata blisko i 4 miesiące, czy pamiętasz drogi Janku jak to było w sionce. Jak było między nami, jakżeś mnie krępował swoimi słowami, czego Maryś płaczesz czego lamentujesz przecież jeszcze nie kolebiesz ani nie piastujesz, ale kolebała będę, na ciebie Jasieńku narzekała będę. Nie narzekaj na mnie, tylko sama na sie mówiłem ci nie raz nie ożenie się tyś mnie nie słuchała, żeś się jęła jak woda kamienia nie mogłem cię oderwać od swego ramienia”.

Ludzie młodsi (ale nie ci najmłodsi) grzęzną w poetyce dwudziestolecia:

„O patrzcie seniores,
jak tańczy Pepita
cudownie wirując i grając.
Uderza w tamburino,
dźwięczą kastaniety,
to tańczy urocza Pepita”…

Albo:

„Podlotki, podlotki,
to czarujące istotki,
uśmiechem darzą każdego z nas,
każda buzia, to jak kwiat
ach mieć te naście lat”…

Albo:

„Napróżno staję
pod progiem jej domu
jak żebrak, co dzień,
nie mówiąc nikomu,
bo po co i kogo
to może obchodzić
że jak zgłodniały
zaczynam tam chodzić”…

Albo:

„Do kogo nocą
przytulę się.
Kto będzie dzisiaj
całował mnie?
Szeleści cicho
w gałęziach wiatr
tyś moje serce
na zawsze skradł”.

„Wszystko mi ciebie przypomina,
pokój, meble, butelka wina,
wiotki zapach perfum damy,
która minęła…”

„Od wschodu aż do zachodu
słońca
krętą dróżką szło dziecie
do końca.
Maleńka pięcioletnia dzieweczka
choć serduszko jej mocno biło,
lecz dzieweczka nie bała się.
Gdyż to kowbojskie dziecię
było…
Jej matka porzuciła Johna,
i zbiegła z bandytą Peru
A piękna Sara »Królowa Prerii«
chciała pomścić się na mężu
który skrył się w górach Admo”

 

W listach podlotków, czyli nastolatków, króluje mocne uderzenie. Oto co pisze Terenia:

„Moi drodzy —

…Jak chyba szybko zdążyli państwo zauważyć, moje teksty dzielą się na dwie kategorie (I i II) i na dwa rodzaje. Jedne są tylko i wyłącznie dla nastolatków a nawet dzieci, drugie dla… dziestolatków. Imam się także tematu kowbojskiego.

Miałam jeszcze kilka pomysłów, ale (o dziwo!) słuchając radia dowiaduję się, że już ktoś ułożył na… moje tematy! … Dotychczas było tekstów tylko 27, a z tymi trzema jest trzydzieści! Skromny jubileusz!
Buźka! — Terenia.

Mój kochany big-beatowiec,
chłopak, który kocha mnie,
poza mną nie widzi świat
znowu lubi je je je.
My kochamy się w big-beacie
i my kochamy się.
Zawsze chcę być z boskim bitem
z mym big-beatowcem także
chcę.
Je, je, je.

P.S. Ta piosenka musi być mocno big-beatowa, 4 strofy, które się powtarzają — wolne. Dla Karin Stanek”.

 

Poeci niedzielni nie tylko piszą piosenki z myślą o swoich ukochanych wykonawcach, ale również opiewają swoich ulubieńców, wierszem oczywiście. Oto jeden z ostatnich listów:

„Łazuka nie skacz tak
Łazuka skręcisz kark
Łazuka młodyś jest
Łazuka podobasz mi się też.

II

Jest tyle kobiet na świecie
że każda za Tobą poleci
więc warto się opamiętać
i nie dać się tak opętać.

III

Łazuka wszyscy cię znają
Łazuka ogół się cieszy
Łazuka bądź rozsądniejszy
Łazuka, by nie było źle.

IV

Łazuka zdolny ty jesteś
Łazuka zazdroszczę ci
Łazuka jedno pytanie
Łazuka — wolnyś ty?

V

Łazuka, Boguś ty jesteś,
Łazuka, zaśpiewaj nam
Łazuka, prosimy bardzo,
Łazuka nieodmawiaj nam.

VI

I oto koniec piosenki
za dużo byś wiedzieć chciał,
Ostrożność — miłość —
chwalenie —
Łazuka domyśl się sam”.

*

…Przede mną jeszcze cała sterta listów, a wydaje się, że wyczerpałam już cierpliwość przekrojowego kącika (a nawet — kąta). Mam nadzieję, że publikacja fragmentów listów i piosenek nie sprawi autorom niedzielnym przykrości, że będzie, być może, miłym upominkiem.

Nie wiem, co powiedzą czytelnicy. Może niektóre strofy wydadzą im się zbyt nieporadne. Może są szare, niezręczne; może zbyt daleko odbiegają od tego, co się co dzień spotyka na zawodowym rynku… Ale czy naprawdę?

…Na tęsknotę, co serce
w pół rozdziera jak nóż,
na tę chwilę co była
i nie wróci tu już,
na czekanie bezradne,
na kochanie nieładne,
z tą nadzieją
co tylko jest ciszą —
ludzie piszą,
ludzie piszą,
ludzie piszą.

Na sąsiada, co podle
postępuje jak wąż,
na panienkę, co w kinie
był z nią kiedyś czyjś mąż,
na piosenkę miesiąca,
na urlopy bez słońca,
z tą nadzieją,
co tylko jest ciszą –
ludzie piszą
ludzie piszą.

Ale czasem wesołość
bije z listów aż het,
— „Ja nie chciałem powiedzieć,
ale kocham cię. Zet. —
Wiozę trzy pomarańcze,
proszę, naucz mnie tańczyć
potem noc niech powita
nas ciszą —
ludzie piszą
ludzie piszą
ludzie piszą. *)

 

*) Jak się Czytelnicy domyślają, tę ostatnią piosenkę napisała sama: Agnieszka Osiecka


Tekst pochodzi z numeru 1135/1967 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.

Czytaj również:

Jeszcze zima
i
„Pejzaż zimowy z rzeką i ptakiem”, Julian Fałat , 1913 r. (domena publiczna)
Doznania

Jeszcze zima

Agnieszka Osiecka

Jeszcze zima,
ptaki chudną,
chudym ptakom głosu brak,
w krótkie popołudnia grudnia
w białej chmurze milczy ptak.
Pod śniegiem świat pochylony,
siwieje mrozu brew,
to pora zmierzchów czerwonych,
to pora czarnych drzew,
A wiatr
w kominie śpi,
bo ciemno,
a ja —
co ja —
co będzie ze mną?
Jeszcze oczy ci rozjaśnia
każdy uśmiech mój i gest,
jeszcze świecę ci jak gwiazda,
ale to już nie tak jest…
Pod śniegiem świat pochylony —

Czytaj dalej