Playlisty nielegalnej wiosny Playlisty nielegalnej wiosny
Doznania

Playlisty nielegalnej wiosny

Konstanty Usenko
Czyta się 6 minut

Znalazłem w telefonie notatkę z końca lutego: niech miks czułości i nihilizmu, nihilizmu i czułości sprawi, że w latach 20. nauczymy się od nowa spontanicznie robić rzeczy wariackie i czerpać przyjemność z chwil.

Coś dziwnego stało się z czasem. Na rewersie, przedzierając się w tył przez kwiecień do marca i przez cały marzec aż do jego początku, trudno ustalić moment, w którym jawa nagle zmieniła się w deliryczny sen. Ciężko przypomnieć sobie kolejność faz letargu i paradoksów – od chomiczego zagrzebywania się w norze własnych czterech ścian po samotne wieczorne tułaczki z głośnikiem po najbliższych wertepach, z wypatrywaniem nadjeżdżających aut i wsłuchiwaniem się w echa komunikatów emitowanych z policyjnych systemów LRAD, brzmiących jak z filmu Szulkina.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Echa klatki schodowej Echa klatki schodowej
i
ilustracja: Igor Kubik
Marzenia o lepszym świecie

Echa klatki schodowej

Konstanty Usenko

Bloki są jak my – mamy tyle samo lat. Nawet dziś, jadąc windą w swoim bloku w Berlinie, patrzę na datę jej produkcji i czytam: rocznik 1977. Jesteśmy – z moim retrofuturystycznym falowcem wyglądającym jak statek kosmiczny z Gwiezdnych wojen – rówieśnikami. W innym, warszawskim falowcu przyszedłem na świat

Gdy budowano osiedle Jelonki, z jednej strony mieszkania na 12. piętrze widać było pola kapusty ciągnące się po horyzont, z drugiej – wystawała strzelista sylwetka socrealistycznego Pałacu Kultury. Moją wrażliwość na dźwięki od małego kształtowało przeciągłe wycie syren Fabryki Nowotki, o szóstej nad ranem, i turkot pociągów. Potem doszły do tego tajemnicze bulgotanie w rurach i rzężące kosiarki do trawy. Nic dziwnego, że moje serce natychmiast podbiły słyszane z radia melodie grane na syntezatorach analogowych. Przełom lat 70. i 80. to początki electro-popu i new romantic w muzyce, kosmiczne odgłosy obecne były też w radiowych i telewizyjnych dżinglach. Blokowe krajobrazy wraz z pierwszą elektroniką stały się kodem genetycznym pokolenia.

Czytaj dalej