Gauguinie, oto Martynika,
jakiej chciałeś:
kobieta, odwrócona do nas plecami,
próbuje utrzymać kosz na głowie;
druga postać, kobieta w bieli,
siedzi na niskim pniu.
Patrzyłeś wnikliwie,
aż dostrzegłeś, jak opadają
fałdy ich spódnic,
ich misternie upięte chusty,
pieczołowicie poprawiając
każdą z kolejnych wersji;
niezmącone morze koloru indygo, plątanina
dzikiej trzciny i krzewów gujawy.