Polak, Węgier – dwa bratanki? Polak, Węgier – dwa bratanki?
Przemyślenia

Polak, Węgier – dwa bratanki?

Joanna Kinowska
Czyta się 3 minuty

Każdy orientujący się we współczesnym świecie człowiek słyszał o sytuacji na Węgrzech. Niepokojące nieszanowanie demokracji, wzrost zachowań ksenofobicznych i rozwój nacjonalizmu – w XXI wieku! Mało kto jednak w to się wgryza, może poza samymi Węgrami i międzynarodowymi bojownikami o wolności osobiste. Pewien fotograf z Polski, który pojechał na Węgry śledzić zupełnie inny temat, zrobił to za nas: pokazał, co właściwie się tam dzieje i jak to wygląda. Michał Adamski wydał właśnie książkę Two tailed dog (z ang. Pies o dwóch ogonach).

Adamskiego znamy z doskonałej, osobistej i kameralnej opowieści Nie mogę przebrnąć przez chaos (2015), w której opowiedział o odchodzeniu rodziców. Przejmujące, autentyczne kadry, bezpośrednie i ogromnie emocjonalne. Wcześniej czy później książka ta będzie pomocna każdemu. Ale wróćmy do autora: Adamski jest też fotografem ulicznym. Albo był, bo może się z tego wyrasta? Współtworzył pierwszy skład kolektywu Un-Posed. W fotografii ulicznej dał się poznać jako twórca pogodny, lekki, obserwujący uważnie, ale i z uśmiechem. Opowiadania o świecie za pomocą fotografii uczył się od członków agencji Napo Images. Obecnie studiuje w Opawie. Współtworzy ponadto poznańskie miejsce PIX.HOUSE. A jak Adamski postrzega Węgry?

Są przerażające. Kiedy przeglądamy książkę, widzimy właściwie zwykłość, codzienność w trudnych czasach. Coś się dzieje, zdarza, wydarza. Jakiś poziom lęku, napięcia. O co chodzi? Język węgierski jest bodaj najbardziej nieintuicyjnym językiem w Europie, ale to nie kwestie leksykalne powodują uczucie strachu, wyobcowania. To zwykłość właśnie jest najbardziej druzgocząca. To, czymkolwiek jest, może się przecież zdarzyć wszędzie. Owszem, przewijają się symbole – tu Budapeszt, tam kontur państwa, to słynne z wiadomości zamknięte przed uchodźcami przejście graniczne – Röszke. Tak, wiemy, że to Węgry.

Michał Adamski, "Two tailed dog", wyd. PIX.HOUSE
Michał Adamski, „Two tailed dog”, wyd. PIX.HOUSE
Michał Adamski, "Two tailed dog", wyd. PIX.HOUSE
Michał Adamski, „Two tailed dog”, wyd. PIX.HOUSE

Zwykłe. Codzienne. Zimne. Większość zdjęć w książce powstała przy użyciu lampy błyskowej. Wszystko tak dobrze i wyraźnie widać. Na zimno. Na ostro! Ile tu jest zaciętych twarzy. Ile tu jest broni i zasieków. Opresja. Coś kłuje, w każdym kadrze. A obok tego, pomiędzy, jakieś dzieciństwo, chłopcy na rowerach, pies w ogrodzie, jakaś makieta z teatrzyku. Próbują przełamać to przerażenie, ale się nie udaje. Poza rowerami widzimy dumny i nieprawdopodobnych rozmiarów pomnik huzara. Niepokój, nawet przy zwykłej czynności: państwo jedzą posiłek w restauracji. Cóż prostszego? Po chwili widzimy napięcie na twarzy, gest w pół drogi: sala jest zupełnie pusta. Jedyna uśmiechnięta twarz w książce patrzy na nas z plakatu wyborczego. To ciężki, zły sen.

Tylko 40 zdjęć, ale dreszcze zostają na dłużej. Za ułożenie fotografii odpowiada sprawdzony duet fotoedytorów: Ewa Meissner i Filip Ćwik. Zdjęcia znakomicie ze sobą rozmawiają, dopowiadają. Często jest tak gorzko, że trudno przełknąć ślinę. Pomiędzy zdjęciami pada kilka prostych zdań. Prostych, ale złożonych zarazem. Przeciwstawnych, dziwnych, sprzecznych. Książkę otwiera: „Będzie lepiej”, a zamyka – „Będziesz szczęśliwy”. Dobra wizja. Te cytaty nie tylko są osią, ale i kluczem do tytułu książki. Pochodzą z performansów i akcji Two-tailed Dog Party – partii politycznej założonej przez artystów. W swoim programie obiecują życie wieczne, dwa zachody słońca, darmowe piwo i podobnie miło brzmiące utopie.

I jeszcze te zdania pomiędzy, tak inne. Za duże, zbyt okrągłe, zaciekłe: „Sto lat węgierskiej samotności się skończyło”, „Nie chcemy pozbyć się nikogo mieszkającego razem z nami, po prostu nie chcemy pozwolić na wejście innym”, „Dwadzieścia lat później inni chcą nam odebrać nasz kraj” – to fragmenty wypowiedzi premiera Viktora Orbána. Nie zostawiają powietrza. Przypominają boleśnie i to, gdzie jesteśmy, i to, co słyszymy.

Zestawienie zdań bardzo drastyczne, ale też nam dobrze znane. Przypomina czasy walki z z komuną. Przy cenzurze, zdławieniu wolności, tylko w śmiechu i sztuce było wyzwolenie. Znów nadeszły te czasy?

Michał Adamski, "Two tailed dog", wyd. PIX.HOUSE
Michał Adamski, „Two tailed dog”, wyd. PIX.HOUSE
Michał Adamski, "Two tailed dog", wyd. PIX.HOUSE
Michał Adamski, „Two tailed dog”, wyd. PIX.HOUSE

Książka Two tailed dog odnosi się do działań partii politycznej, korzystając ze strategii oporu. Nie przedstawia aktualnej sytuacji na Węgrzech w taki prosty newsowy czy fotoreporterski sposób. Robi coś znacznie ciekawszego i ważniejszego. Działa na czytelnika, wymusza reakcje i zostawia go z niesmakiem w ustach. Jeszcze się odbijają słowa motta Pétera Esterházyego. Może to i są Węgry, ale – co bardziej przerażające – równie dobrze mogłoby być wszędzie. Ważna lektura.

Czytaj również:

Kompromis Kompromis
Przemyślenia

Kompromis

Joanna Kinowska

Album nosi tytuł Śląska Fotografia Artystyczna. Mniej więcej lokalizujemy, kojarzymy, następnie pojawiają się w głowie pewne zjawiska i nazwiska, więc mamy jakieś oczekiwania. Spodziewamy się. Sprawdźmy zatem! W albumie przedstawiono dziesiątkę twórców: ich biogramy i wybór najważniejszych prac. Artyści: Wilhelm von Blandowski, Jerzy Lewczyński, Zofia Rydet, Anna Chojnacka, Michał Cała, Waldemar Jama, Jakub Byrczek, Andrzej B. Górski, Wojciech Prażmowski i Rafał Milach.

Czy coś w tym zestawie nas dziwi? Mnie dziwi ta krótka lista. Tylko dziesiątka? Wybór mocno subiektywny, brak wyraźnego klucza. Ale dzięki tej selekcji każdemu można poświęcić dużo uwagi. Lektura zostawia wrażenie zapoznania się z twórczością. Idźmy dalej: dziwi mnie jeszcze drobna wyrwa między von Blandowskim a Lewczyńskim. Czy mam do czynienia z układem chronologicznym, a jeśli tak, to czy chronologia dotyczy liczonej od debiutu twórczości czy też daty urodzenia? Co nadal nie tłumaczy, dlaczego nie ma nic między 1868 a 1955 r. Z tym rezonującym w głowie pytaniem czytam rys historyczny Adama Soboty, który odwołuje się do historii. Była i jest, trwała i trwa, podkreślono ciągłość i nawet wydarzenia. Czyli nie było najwyraźniej twórcy, silnej osobowości czy ekspresji, które w tę potężną wyrwę można by wstawić.

Czytaj dalej