
Już kilka dni po publikacji najnowsza powieść amerykańskiego arcymistrza horroru i suspensu stała się sensacją wśród mieszkańców Warszawy. Łatwo zrozumieć powody tej fascynacji: akcja Nieszczelnego ogrzewania rozgrywa się bowiem w samym sercu naszej stolicy.
Od początku książki Stephen King torpeduje czytelnika niesamowitością i zdumiewającym nieprawdopodobieństwem. Oto okolice ulicy Hożej, zasypanej śniegiem i skutej lodem. Oto zima stulecia. W jednej z kamienic były pacjent zakładu psychiatrycznego przykłada ucho do zardzewiałego grzejnika; słyszy, jak w rurach odbija się dźwięk torturowanego mężczyzny. Ten anonimowy bohater schodzi piętro niżej do sąsiada i, nic mu nie mówiąc, przykłada ucho do kolejnego grzejnika. Znów słyszy niepokojące wołanie i jęczenie. Powtarza proceder w kilku mieszkaniach rozlokowanych na różnych piętrach; dozorczyni zdaje się nabierać podejrzeń, że nieszczęśnikowi powraca schizofrenia, i wykręca numer na pogotowie. Chwilę później, zamknięty w izolatce i rozżalony, wariat wyje wniebogłosy: jego własny krzyk coś mu przypomina – odnosi wrażenie, że to dokładnie to samo wołanie i jęczenie, które usłyszał w grzejniku.
Wychodzi z zakładu psychiatrycznego rok później – po czasie pełnym majaczeń, złych myśli i koszmarów. Niespodziewanie, kiedy wraca do swego mieszkania, dowiaduje się, że miał rację: faktycznie rok temu dozorczyni przetrzymywała w skrytce na miotły byłego agenta bezpieki; ponadto odnajduje w skrzynce list od matki, z którego wynika, że ma brata bliźniaka…
Wystarczy, więcej nie zdradzę. Jednocześnie uspokajam przyszłych czytelników, że nie zdążyłem nawet naszkicować pierwszego z dwudziestu rozdziałów tej nieprawdopodobnej historii.
Pisząc o Nieszczelnym ogrzewaniu, warto podkreślić, że Stephen King potrafi nie tylko przestraszyć, ale również znakomicie sportretować Polskę w początkach XXI wieku – Polskę tak silnie i problematycznie uwikłaną we własną przeszłość. Trzeba przyznać, że w tej powieści nieźle dostaje się naszej służbie zdrowia. Nieszczelne ogrzewanie to także w dużym stopniu ponura satyra na stosunki sąsiedzkie w stołecznych kamienicach.