O co chodzi w sztuce? Wiadomo: o sztukę i chodzenie.
„Jak najmniej siedzieć” – apeluje w Ecce Homo Fryderyk Nietzsche, który „cierpliwość pośladków” nazywał grzechem przeciw Duchowi Świętemu. Filozof zalecał, by jak najwięcej chodzić i nie ufać żadnej myśli zrodzonej w bezruchu. Trzeba mieć duszę z kamienia (i nogi z waty), aby pozostać obojętnym na wezwanie człowieka, który swój dyskurs przypieczętował obłędem. Ruszajmy zatem na spacer. Na dobry początek polecam przechadzkę do Centrum Pompidou w Paryżu. Z wyprawą nie należy zwlekać, bo w niedalekiej przyszłości to niezwykłe muzeum zostanie zamknięte na długie lata.
Zbiórkę na marsz do Centrum Pompidou proponuję urządzić w centrum Warszawy, w cieniu Pałacu Kultury – przed gmachem Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które już niebawem ma zostać oddane do publicznego użytku. Będziemy mieli do przejścia 1526 km. Idąc spokojnym krokiem, powinniśmy uwinąć się ze spacerem w półtora miesiąca. Jeżeli wyruszymy w drugiej połowie zimy, zdążymy akurat na otwarcie wystawy Constantina Brâncuşiego (rozpocznie się 27 marca i potrwa do 1 lipca 2024 r.).
Zanim jednak zanurkujemy w świat rumuńskiego rzeźbiarza – a jest to świat magiczny w głębokim znaczeniu tego słowa – nacieszmy się samym budynkiem. Retrospektywa Brâncuşiego, jak dotąd największa, to jeden z ostatnich projektów zaplanowanych w słynnym paryskim muzeum przed jego generalnym remontem, który rozpocznie się w 2025 r. Prace potrwają co najmniej do końca dekady;