Prowincjonalny horror noir
Przemyślenia

Prowincjonalny horror noir

Łukasz Chmielewski
Czyta się 1 minutę

Jeśli czytacie Żywe trupy Roberta Kirkmana lub oglądacie serial na podstawie tej serii komiksowej, to powinniście sięgnąć też po Odrodzenie.

Akcja komiksu rozgrywa się współcześnie na amerykańskiej prowincji. Umierające tam osoby niespodziewanie ożywają i stają się w zasadzie nieśmiertelne. Nie są jednak napędzanymi głodem zombiakami, ale zwykłymi ludźmi, którymi były przed śmiercią. Władze wprowadzają embargo, odcinając społeczność od reszty kraju, i próbują znaleźć przyczynę zmartwychwstań, a lokalna policjantka prowadzi śledztwo dotyczące morderstwa swojej młodszej siostry, która także ożywa…

Piszący historie o superbohaterach dla DC i Marvela scenarzysta Tim Seeley tym razem stawia na prowincjonalną epopeję kryminalną z elementami horroru. Prowadzone przez kilka osób i instytucji śledztwo stanowi dominujący wątek, ale równie ważne jest tło społeczno-towarzyskie. Komiksowe miasteczko pokazane zostało nie tylko jako plątanina lokalnych zależności, ale również jako swoisty ekstrakt Stanów Zjednoczonych, ze wszystkimi wadami i zaletami amerykańskiego społeczeństwa. Tytułowe odrodzenie to metafora – z jednej strony współczesnej ludzkości rozdartej między sacrum a profanum, z drugiej zaś – wyalienowanej jednostki, która zagubiła się w aksjologicznym chaosie. Do tej pory ukazały się trzy tomy, każdy trzyma w napięciu.

„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton
„Odrodzenie”, scen. Tim Seeley, rys. Mike Norton

Czytaj również:

Okrakiem na barykadzie
i
ilustracja: Ha-Ga
Opowieści

Okrakiem na barykadzie

Julia Pańków

Eryk Lipiński i Ha-Ga – małżeństwo rysowników działających w czasach, gdy satyra musiała walczyć w szeregach postępu. Przez dekady rozweselali też czytelników „Przekroju”. Zanim ich drogi się rozeszły, byli najsławniejszą parą polskiej karykatury.

– Jako dziecko miałam w domu dwa skrajne przekazy – mówi Zuzanna Lipińska. – Dla taty wszystko było proste. Uważał każdy swój pomysł za świetny i natychmiast go realizował. Powtarzał mi zawsze, że można osiągnąć, cokolwiek się chce. Mama nad wszystkim się zastanawiała, nieustannie się krytykowała. Nigdy nie była z siebie zadowolona.

Czytaj dalej