Na przestrzeni ostatnich 25 stuleci najtęższe umysły kultury zachodniej roztrząsały problem, czy człowiek jest bytem materialnym, czy duchowym bądź też czy jest jednocześnie bytem cielesnym i duchowym, ale jeśli tak, to gdzie leży granica pomiędzy tymi dwiema substancjami i jaka zachodzi pomiędzy nimi relacja?
Istnym przebojem wbił się w tę dyskusję ukraiński filozof Bohdan Kliczko, zauważając, że aby w ogóle móc roztrząsać ten problem, należy się zastanowić, czy człowiek jest odrębną całością. Innymi słowy, pytanie o człowieka zakłada odseparowanie go od reszty bytu, a to zdaniem Ukraińca wcale nie jest takie uzasadnione.
Książka Przeciw ułudzie odosobnienia składa się z wielu ciężkich argumentów wymierzonych w nasze poczucie wyjątkowości i całkowitości. Przykładowo, Kliczko zastanawia się, dlaczego nasza skóra miałaby wyznaczać granicę ludzkiego istnienia? Ponadto to, co znajduje się pod tą skórą, często nie jest powiązane ze sobą. Układ kostny nie łączy się, powiedzmy, z pokarmowym, skąd więc przypuszczenie, że tworzą one razem jakąś całość? Może nasz organizm składa się z wielu niepołączonych ze sobą systemów? Gdyby był naprawdę harmonijnie pracującą całością, jak możliwa byłaby choroba? A jeśli, powiedzmy, mamy katar, dlaczego twierdzimy, że to „my” mamy katar? Dlaczego tak szybko identyfikujemy się z własnym nosem?
Kliczko używa również argumentu „świadomościowego”. Twierdzi, że kiedy zamyka oczy, może przywołać w umyśle obraz miejsca, w którym nie znajduje się to, co można by nazwać jego ciałem. A skąd właściwie bierze się nasza pewność, że myśliciel w takim miejscu nie przebywa? I co w ogóle znaczy czasownik „przebywać” w odniesieniu do tak nieokreślonych bytów jak nasz byt ludzki?
Ukrainiec widzi w dotychczasowym myśleniu o człowieku rodzaj bezmyślnie powielanej konwencji mającej być może swoje źródło w pierwotnych instynktach posiadania i prywatnej własności.
Przeciw ułudzie odosobnienia to niewiarygodnie pasjonująca literatura, przeznaczona dla tych, którzy nie boją się chłodnej i uczciwej refleksji.