Debiut Kacpra Kowalskiego – Efekty uboczne – był kolorowy, zachwycający i mocno dekoracyjny, a jednocześnie mimo pięknej otoczki wprost opowiadał o tym, jak wielkie piętno nasze działania odciskają na środowisku. Posypały się nagrody z całego świata, łącznie z World Press Photo – największym bodaj wyróżnieniem dla fotografów dokumentalnych.
Potem był Over, a wraz z nim nadeszła ogromna zmiana. Czarno-białe zdjęcia, ogromny niepokój, pytania o przekraczanie granic – i znów o to, jak to widać z góry. Kariera Kacpra wystrzeliła. Jego prace w Muzeum SFO w San Francisco można oglądać do połowy kwietnia, do połowy marca trwa wystawa w Galerii Bildhalle w Amsterdamie, od końca stycznia kolejna w Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk. Ostatnie dwa projekty jego autorstwa – Arché oraz najnowszy Horyzont zdarzeń – na pierwszy rzut oka są bardzo podobne. Ponownie czarno-białe i wciąż dokumentalne (choć trudno w to czasem uwierzyć!), różnią się jednak kierunkiem poszukiwań.
Joanna Kinowska: Odnoszę wrażenie, że z projektu na projekt coraz bardziej podróżujesz w stronę samego siebie – sprawdzając swoje możliwości.
Kacper Kowalski: Moje zdjęcia i projekty stanowią swego rodzaju refleksję dotyczącą życia oraz procesów, które zachodzą we mnie – i w ten sposób naturalnie znajdują odbicie w fotografii. W niej zapisany jest mój wewnętrzny dziennik. Latając do obu moich poprzednich projektów: Arché i Horyzontu zdarzeń, chciałem pozbyć się perspektywy człowieka, który żyje wyłącznie tu i teraz. Zamierzałem doświadczyć szerszej skali i większego obrazu. Towarzyszyły mi różne myśli