Helena ma 11 lat i wszyscy w klasie jej dokuczają, wyśmiewając jej tuszę. Choć jej dom jawi się jako azyl, dziewczyna jest w dużej mierze pozostawiona sama sobie – ją i jej dwóch młodszych braci wychowuje samotnie matka. Dlatego zapowiedź wyjazdu na zieloną szkołę nie jest dla niej powodem do radości – będzie musiała tam cały czas stawiać czoło temu, przed czym przemyślnie ucieka…
Fanny Britt napisała scenariusz komiksu Jane, lis i ja z punktu widzenia głównej bohaterki. Helena jest klasowym pośmiewiskiem, a całe jej życie zostało zorganizowane tak, żeby jak najmniej wystawiać się na strzał ze strony rówieśników. Dziewczyna stara się być niewidzialna i możliwie maksymalnie zajęta, żeby nie prowokować swoją obecnością szyderstw. Ale i tak jej się nieźle dostaje, a dzieci potrafią być bezlitosne. Od rzeczywistości Helena ucieka w lekturę Dziwnych losów Jane Eyre Charlotte Brontë. Ta wiktoriańska powieść pozwala jej odreagować stres i daje nadzieję, że będzie lepiej. Helena podziwia Jane, podświadomie utożsamiając się z nią. XIX-wieczna bohaterka jest dla niej synonimem kobiety walczącej z przeciwnościami losu, kobiety, której praca i trud opłaciły się.
Ta ciekawa paralela jest bardzo pojemną metaforą. Pokazuje nie tylko obecną sytuację kobiet, ale także wszystkich tych, którzy są z jakiegoś powodu nieakceptowani. To również wyraźny sygnał, że nie wolno się poddawać, robiąc swoje, bo tylko wtedy rzeczywistość może stać się przyjazna. Losy Jane i Heleny są zbieżne, ponieważ zawsze znajdzie się powód, żeby wykluczać i poniżać. A żeby być bohaterką, taką ze starej powieści i taką z nowoczesnego komiksu, musisz zawalczyć o swoje – wtedy masz szansę zmienić swój świat.
Graficznie nadwaga głównej bohaterki nie została jednak pokazana. Nie widać, by różniła się gabarytami od rówieśniczek, które wyzywają ją od grubasów. To bardzo ciekawy zabieg, który nie tylko pokazuje ambiwalentność ocen czyjegoś wyglądu, ale także podkreśla możliwość nietrafności samooceny. Przecież czasem nie trzeba być grubym, żeby zostać klasowym grubasem. Helena dorasta, z dziewczynki staje się kobietą. Z przyczyn biologicznych może być pełniejsza od rówieśniczek. Jednak w komiksie nastolatka lubi czekoladki, po które sięga także w kryzysowych sytuacjach. Britt z wyczuciem i bez nachalności pokazuje zaklęte koło patologicznych relacji i patologicznego ich odreagowania. Równie naturalnie zasygnalizowany jest sposób ucieczki z tej pułapki.
Album jest kapitalnie narysowany przez Isabelle Arsenault. Historię Heleny artystka ilustruje szkicowo ołówkiem. Streszczenia powieści Brontë są zaś kolorowe, malarskie. Świetnie podkreśla to wydźwięk fabuły: rzeczywistość współczesnej nastolatki jest naprawdę przygnębiająca, szara, a świat wiktoriańskiej powieści fascynujący i dający nadzieję, w życiu Heleny też wyjdzie słońce i wydobędzie z niego barwy. Arsenault rysuje bardzo swobodnie i dynamicznie. Jej plansze zatrzymują się w bezruchu, kiedy jest taka potrzeba, i mocno przyspieszają, gdy wymaga tego opowieść. Komiks śmiało można polecić nastoletnim odbiorcom.