Nylonowy worek z herbatników
włóczył wietrzyk w parku po chodniku.
Nagle
wietrzyk
zmienił się
w wietrzysko
i dokoła pociemniało wszystko.
Worek zawirował,
poczuł, że gdzieś leci,
wolałby w tej chwili
być w koszu na śmieci.
Wiatr go jednak porwał
i rzucił na drzewo
niedaleko mostu
za latarnią w lewo.
Głupi wiatr zahaczył
worek na gałęzi
i w dodatku wróbla
w nylonie uwięził.
Worek na gałęzi
wiatr nadymał
i biednego wróbla
w środku trzymał.
Jakim cudem wróbel
wpadł do środka
i co jeszcze może
go tam spotkać?
Czy zwabiły go okruszki
herbatników,
co smaczniejsze
są niż muszki
na śmietniku?
Lecz dziobanie
i ćwierkanie
niemożliwe
jest w tym stanie.
Serce wróbla tłucze,
dech zamiera,
a wietrzysko wyje
jak cholera.
Uu u uu u…
Szsz sz szsz sz…
Już po tobie,
wróblu, już.
Szsz sz szsz sz…
Uu u uu u…
Wicher wyje
ile tchu.