Przyjaciele Przyjaciele
i
ilustracja: Andrzej Klimowski
Doznania

Przyjaciele

Lucia Berlin
Czyta się 10 minut

Napisała 77 opowiadań, które przyniosły jej sławę dopiero po śmierci. Lucia Berlin, uczennica Czechowa, uważna na szczegół, mistrzyni dystansu. No i te zakończenia. Rzucone jakby mimochodem, na pozór nic nie tłumaczą, nie stawiają kropek. Czasem wręcz się uryw… Ale nie w tym pięknym opowiadaniu, które wybraliśmy dla Państwa.

Loretta poznała Annę i Sama w dniu, w którym uratowała Samowi życie.

Anna i Sam byli starzy. Ona miała osiemdziesiąt, on osiemdziesiąt dziewięć lat. Loretta widywała Annę od czasu do czasu, kiedy chodziła popływać w basenie jej sąsiadki Elaine. Któregoś dnia wpadła akurat w chwili, kiedy obie kobiety przekonywały starszego pana, żeby również popływał. W końcu wszedł do wody, płynął pieskiem z wielkim uśmiechem na twarzy, kiedy nagle dostał ataku. Kobiety stały wtedy na płytkim końcu basenu i nic nie zauważyły. Loretta w butach i ubraniu wskoczyła do wody, wyciągnęła Sama na schodki, a potem z basenu. Nie potrzebował sztucznego oddychania, ale był zdezorientowany i przestraszony. Zażył swoje leki na epilepsję, a kobiety pomogły mu się osuszyć i ubrać. Przez chwilę wszystkie czekały, by upewnić się, że nic mu nie jest, i może przejść ten kawałek do siebie. Anna i Sam wciąż dziękowali Loretcie za to, że uratowała mu życie, i nalegali, by następnego dnia przyszła do nich na lunch.

Akurat w ciągu następnych kilku dni nie pracowała. Wzięła trzy dni bezpłatnego urlopu, bo miała

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Niech wieczór należy do nas Niech wieczór należy do nas
i
ilustracja: Daniel de Latour
Przemyślenia

Niech wieczór należy do nas

Katarzyna Sroczyńska

Zamiast zabiegów anti-ageing niemiecki filozof Wilhelm Schmid proponuje art of ageing: życie tak, by starość zaakceptować, zamiast się jej opierać. Potrzebne będą: filiżanka ekwadorskiej vilcabamby, roślina doniczkowa i garść sentencji.

Eksperyment: filozofia w hotelu. Takie słowa wypisano na górze kartki, którą dostałam razem z kluczem do pokoju w recepcji Arte Luise Kunsthotel, położonego kilka minut od głównego berlińskiego dworca kolejowego. Sercem hotelu jest stara klatka schodowa, na której ścianach wypisano cytaty z Wilhelma Schmida, jednego z najpopularniejszych dziś w Niemczech filozofów i nauczycieli sztuki życia (jego książki ukazały się łącznie w nakładzie ponad miliona egzemplarzy). Idę po skrzypiących schodach i czytam (a nie jest łatwo zachować równowagę; na szczęście w recepcji dostałam bryk z cytatami po angielsku): „Sztuka życia – ciągłe zadanie kształtowania życia i siebie”; „Życie to eksperyment – szczęśliwe meandrowanie Myśli i Życia”; „Ogród przyjemności i obfitość pustej przestrzeni są fantastyczne”; „Sztuka życia opiera się nie na tym, co mamy, ale na tym, czego nam brakuje i czego zawsze będzie nam straszliwie brakować”; „Wszystko staje się znaczące dzięki temu, co Erotyczne. To jest to kompletne bogactwo i to podstawowe przyciąganie, które przynoszą ocalenie, nawet gdy nic innego nie ma znaczenia”; „Myśl o śmierci – napęd do pełnego zaangażowania w bogactwie życia”.

Czytaj dalej