Wystawa „Teraz już nie wiem, co jest piękne” to swoisty remake miedziorytu Dürera – zrealizowany za pomocą wysokiej rozdzielczości fotografii, przestrzeni galerii Foksal, fałszywej drabiny oraz prawdziwych trocin.
Minęło pół tysiąca lat z małym hakiem, odkąd Albrecht Dürer stworzył Melancholię I. Od tego czasu ta słynna rycina nie daje się do końca odczytać i jednocześnie nie daje spokoju kolejnym pokoleniom badaczy, miłośników sztuki, artystów – nie mówiąc o melancholikach. Temu magnetyzmowi Melancholii uległ Witek Orski. Jego wystawa to swoisty remake miedziorytu Dürera – zrealizowany za pomocą wysokiej rozdzielczości fotografii, przestrzeni Galerii Foksal, fałszywej drabiny oraz prawdziwych trocin.
Jeszcze raz
Wyznam, że mam słabość do filmowych remake’ów. Ktoś powie, że ten gatunek jest źródłem niezliczonych rozczarowań. I będzie miał rację oraz mocne argumenty na jej poparcie. Przypomnijmy choćby hollywoodzki remake Godardowskiego Do utraty tchu, w którym Belmonda zastąpił Richard Gere. Totalne nieporozumienie. Albo Miasto aniołów, czyli reinscenizacja Nieba nad Berlinem Wendersa z Nicholasem Cage’em (sic!) i Meg Ryan (sic!!) w rolach głównych. Żenująca porażka. Albo anglojęzyczne wersje japońskich horrorów: w oryginale straszne, a w nowych interpretacjach strasznie nudne. Nie mówiąc już o takich przypadkach jak aktorski remake arcydzieła anime Ghost in the shell – tu wchodzimy już w rejestry profanacji.
Ale przecież wylewanie remake’owego dziecka z kąpielą byłoby aktem pochopnym. Strumień rozczarowań remake’ami raz