Rogaś z doliny rozpaczy Rogaś z doliny rozpaczy
Przemyślenia

Rogaś z doliny rozpaczy

Łukasz Chmielewski
Czyta się 3 minuty

Jeff Lemire jest obecnie jednym z najciekawszych twórców komiksów na świecie. O Kanadyjczyku zrobiło się głośno za sprawą obyczajowej trylogii Opowieści z hrabstwa Essex, której akcja rozgrywa się w jego rodzinnych stronach, i powieści graficznej The Nobody, traktującej o tożsamości i wiejskiej społeczności. Drzwi do DC i Marvela, największych wydawnictw komiksowych w USA, otworzyła mu zaś postapokaliptyczna seria Łasuch. Uznanie Lemire’owi przyniosły też serie Czarny Młot (o byłych superbohaterach, którzy trafili na prowincję) i Descender (westernowe s.f. o wojnie ludzi i robotów). Kanadyjczyk tworzy autorskie projekty, pracuje też jako scenarzysta. Jego twórczość ceniona jest za reinterpretacyjne i demitologizujące podejście do gatunkowych schematów narracyjnych, silne ukierunkowanie opowieści na obyczajowość i eksplorowanie takich zagadnień, jak odmienność czy tożsamość. Akcja komiksów Lemire’a często rozgrywa się na prowincji, skupiając się na codzienności i psychice bohaterów.

Łasuchu można odnaleźć wszystkie charakterystyczne cechy twórczości Kanadyjczyka. Fabuła tej autorskiej serii komiksowej osnuta jest w niedalekiej przyszłości w USA. Ludzkość zdziesiątkowała nieznana choroba, wraz z którą zaczęły rodzić się osobliwe hybrydy – ludzkie dzieci z atrybutami zwierzęcymi, takimi jak poroże, rogi, królicze uszy czy świński ryj. Takim zwierzoczłowiekiem jest Gus, który lubi słodycze. Chłopiec z porożem mieszka w środku lasu z ultrareligijnym ojcem, który wychowuje go w poczuciu zagrożenia: tylko w lesie jest bezpiecznie, trzeba się cały czas ukrywać przed złymi ludźmi. Kiedy ojciec umiera, syn dość szybko zapomina o tym, czego uczył go ojciec.

Początkowo fabuła Łasucha przywołuje na myśl Drogę Cormaca McCarthy’ego, ale u Lemire’a nic jest takie, na jakie wygląda. Gus jest młody i ciekawy świata. Musi podjąć ryzyko. To warunek przeżycia, bez tego nie stanie się także osobnym i dojrzałym bytem. Opozycja ojciec – syn jest bardzo silnie zarysowana i autor wraca do niej w późniejszych wydarzeniach, żeby podkreślić autonomiczność decyzji chłopca i fiasko metod ojca, który nie przygotował syna do samodzielności. Lemire nie stygmatyzuje jednak ojca np. piętnem szaleństwa, nie znamy jego motywacji, a przeszłość zdaje się kryć wiele tajemnic, które wymagają wyjaśnienia. Nie tylko symbolicznie ojca szybko zastępuje nieznajomy ze strzelbą, który ratuje Łasucha z rąk myśliwych i obiecuje, że zaprowadzi go do Ostoi, mitycznego wręcz miejsca, gdzie ludzie nie ścigają zwierzoludzi. Obaj ruszają w drogą przez postapokalityczne USA, które wyglądają jak zepsute resztki cywilizacji.

Lemire serwuje czytelnikowi zwroty akcji, które wgniatają w fotel. Żadna postać nie jest jednoznaczna. Fabuła została poprowadzona dwutorowo: akcję w czasie rzeczywistym przeplatają retrospekcje, które nie tylko wyjaśniają świat przedstawiony komiksu, ale przede wszystkim budują postacie bohaterów. Komiks nie jest jednak „akcyjniakiem” w stylu futurystycznego filmu Mad Max. Na drodze gniewu. To dramat psychologiczno-społeczny, w którym nacisk położono na emocje i relacje bohaterów. Lemire nie ograniczył się jednak wyłącznie do człowieka, pyta także o cywilizację, o granice medycyny i nauki, zastanawia się, czy dla ratowania ludzkości można zdecydować się na wszystko albo co zostanie ze świata, jaki znamy, kiedy dotknie go eschatologiczny kataklizm?

 

Czytaj również:

Wszystkie jesteśmy Anastazją? Wszystkie jesteśmy Anastazją?
i
materiały promocyjne
Przemyślenia

Wszystkie jesteśmy Anastazją?

Łukasz Chmielewski

Łukasz Chmielewski: Anastazja to komiks inspirowany losami Natalie Wood, jednej z gwiazd Hollywood, która karierę rozpoczynała jako czterolatka, a grą w filmach utrzymywała całą niepracującą rodzinę. Choć mnóstwo jest podobnych, gotowych i wstrząsających historii ofiar przemysłu filmowego w USA, to zdecydowałaś się jednak na fikcyjną opowieść. Dlaczego?

Magdalena Lankosz: Stuletnia historia amerykańskiego przemysłu filmowego została bardzo dobrze udokumentowana. Powstało mnóstwo książek, od plotkarskich po rzetelne wspomnienia. Sytuacja wygląda podobnie w przypadku biografii aktorów. Pisząc kiedyś dla „Wysokich Obcasów” artykuł o Natalie Wood, przeczytałam 20 książek o niej samej. Zresztą to ten tekst na tyle zainspirował Joannę Karpowicz, krakowską malarkę i autorkę komiksów, że poprosiła mnie o napisanie historii dziejącej się w Złotej Erze Hollywood, która fascynuje ją także od strony plastycznej. Uznałam, że nie ma sensu powielać w formie komiksu gotowych i znanych historii. To nie tylko niezbyt ciekawe, ale także mało pobudzające twórczo. A fikcja daje ogromną radość i wolność tworzenia. Moja bohaterka ma z Natalie Wood tylko częściowo zbieżne dzieciństwo. Przede wszystkim jednak takiej historii, jaką chciałam opowiedzieć, nie było w formie gotowej. A chciałam opowiedzieć o relacji matki i córki.

Czytaj dalej