Wcześnie zauważyłem, że klasyczni erdoganowscy normalsi (żadni islamiści) zwyczajnością nie różnią się specjalnie od statystycznych rosyjskich putinofilów, zwykłych polskich pisowców czy innych rodzin z syndromem kolan strzykających od grupowego wstawania.
Tureckość wdarła się w moje życie jeszcze we wczesnym dzieciństwie, podczas corocznych wakacji w subtropikalnej radzieckiej Picundzie, na abchaskim wybrzeżu Morza Czarnego. Wraz z jego falami w nocy do małego tranzystorowego radyjka docierały fale krótkie i średnie, gdzie z racji bliskości geograficznej prym wiodły stacje w dziwnym bulgoczącym języku, w których reklamy papierosów mieszały się z hipnotycznymi melodiami przebojów (jak się później okazało) Ajdy Pekkan i Sezen Aksu. Była to połowa lat 80., gdy Polskę z Turcją oprócz wąsów łączyły stany wojenne i polonezy jeżdżące do stambulskiej dzielnicy Laleli po swetry, kożuchy i dżinsy. We wczesnych latach 90. wraz z pierwszą kablówką pojawiła się intrygująca stacja TRT Avrasya, a kilka lat później – pierwsze wariackie wyprawy na Kreuzberg, gdzie według piosenki Big Cyca „za każdym rogiem czaił się Turek”. To były pierwsze pobieżne, lecz bliskie spotkania trzeciego stopnia – falafelowa mania, zapach sziszy, obżeranie się lokum w czasie gastrofazy i eksploracja abstrakcyjnych bulgoczących nazwisk na berlińskich domofonach po chmurkach dymu z THC. Wtedy jeszcze nie przypuszczałem, że właśnie tym językiem będzie mówiła większość moich sąsiadów, a ja sam zapiszę się na kurs tureckiego, by rozumieć choć trochę z tego, co dzieje się naokoło mnie. I żeby móc ciut lepiej poruszać się po tych tureckich meandrach i niuansach, bajkach, żartach, tajemnicach, dramatach i rozdarciach. Po świecie, w którym melancholijny nomadyczny mistycyzm miksuje się z buńczucznym çüç! i wielkopańskim wymachiwaniem kluczykami od auta. Gdzie po kształcie wąsów lub ich braku można ustalić opcję polityczną, a najbardziej zatwardziali bozkurtowie (zwolennicy panturkizmu i Szarych Wilków), poszukując korzeni narodu, spoglądają w stronę gwiazdy Syriusz i są bliscy teoriom Ericha von Dänikena.