
Na dobre i złe, festiwal Konteksty w Sokołowsku jest niepodobny do niczego, co dzieje się na scenie artystycznej. Właściwie jest niepodobny do niczego, co dzieje się gdziekolwiek. Konteksty są jak podróż w przeszłość, do czasów kiedy sztuka nie zdążyła jeszcze zmienić się w przemysł artystyczny. Wyjazd na ten festiwal jest także wyprawą pod czarodziejską górę, do innego świata, który jest trochę z rzeczywistości fin de siecle’owch uzdrowisk, trochę z PRL-owskich wczasów, a trochę z postmodernistycznej ekstrawagancji.
Wkraczamy w alternatywną czasoprzestrzeń.
*
Sokołowsko leży w Górach Suchych, w środkowych Sudetach. Tutaj kończy się droga; za zieloną granicą są już Czechy. Okoliczne góry przecinają cudowne turystyczne szlaki. W Sokołowsku było kiedyś sanatorium dla gruźlików. Gdyby jednak jakiś zbłąkany wędrowiec zboczył ze szlaku do miasteczka w czasie Kontekstów, mógłby pomyśleć, że trafił do miejsca, w którym leczy się raczej nerwy niż płuca.
Konteksty nazywają się festiwalem „sztuki efemerycznej”. Pod tym hasłem kryje się wiele rzeczy, ale przede wszystkim performans. Oglądana z zewnątrz, sztuka współczesna przypomina sektę. Jeżeli tak, to środowisko performerów jest sektą w sekcie. Wewnętrznym kręgiem wtajemniczenia, skupiającym najbardziej zajadłych radykałów, odszczepieńców i desperatów, którzy dla sztuki są gotowi – dosłownie – pociąć się do krwi. Schodząc z gór do Sokołowska, nasz hipotetyczny zbłąkany wędrowiec zobaczyłby ludzi, którzy wydają nieartykułowane dźwięki. Wykrzykują hasła. Sadzą w trawie parasolki. Brodzą i leżą w lodowatych strumieniach, błądzą po parkach w białych szatach topielic, kroczą na bosaka, drą mapy, obkładają się ciastem, rzucają w bliźnich warzywami i obejmują drzewa. Artyści przy pracy, sekta odprawiająca swoje rytuały.

Sztuka performens to wynalazek kontrkulturowej epoki przełomu lat 60. i 70. Rodziła się jako idealistyczna odpowiedź na komercjalizację produkcji artystycznej i urynkowienie awangardy, którą wykupiła burżuazja. Performerzy wierzyli, że performansu nie da się kupić. W tej wierze było oczywiście dużo naiwności, a jednak alternatywny duch wciąż