Publikujemy rozmowę Rolanda Topora z synem – Nicolasem Toporem, lat pięć i pół.
Roland Topor: Nicolasie, jest pan pięcioipółletnim chłopczykiem, który tworzy znakomite rysunki i opowiada zachwycające historie, a przecież wydaje się, że to nikogo nie dziwi. Nie nachodzą pana, żeby zrobić wywiad, żeby poznać pańskie poglądy na temat wielu spraw, choćby takich jak pańska twórczość, sztuka w ogólności czy różnorakie problemy, przed którymi staje dzisiejszy człowiek. Taka obojętność jest, doprawdy, zdumiewająca w czasach, kiedy ludzie szczególnie łakną cudzych opinii. Jestem szczęśliwy, że mogę naprawić to niedopatrzenie dzięki spotkaniom, na które pan się uprzejmie zgodził. Jest pan artystą, który, rzec można, zyskał światową sławę tak w dziedzinie sztuk plastycznych, jak i twórczości literackiej, stąd moje pierwsze pytanie: co jest dla pana ważniejsze, pisanie czy rysowanie?
Nicolas Topor: Pisanie.
A jaki jest pański ulubiony gatunek literacki?
Powieść.
Czy zechciałby pan krótko streścić nam fabułę swojej ostatniej książki pt. Chiński cień?
Tak. To jest historia o Chińczyku. On nie ma pieniędzy, szuka wszędzie, ale nie może znaleźć. No to idzie do banku i się tam chowa.