Na Boże Narodzenie dzieci ponownie zażyczyły sobie łódkę z wiosłami.
– Zgoda – powiedział ojciec – kupimy ją, kiedy wrócimy do Cartageny.
Dziewięcioletni Toto i siedmioletni Joel byli bardziej zdecydowani, niż rodzice sądzili.
– Nie – powiedzieli chórem. – Potrzebujemy jej teraz i tutaj.
– Przede wszystkim – mówiła matka – tutaj nie ma więcej wody niż w prysznicu.
Zarówno ona, jak i mąż mieli rację. W domu, w Cartagena de Indias, było podwórko z molo nad zatoką, i szopa na dwa duże jachty. Natomiast tutaj, w Madrycie, gnieździli się na piątym piętrze pod numerem 47 na Paseo de la Castellana. Jednak