W Niebieskim Kieślowskiego (jednym z najlepszych filmów wszech czasów) jest taka scena, w której Juliette Binoche siedzi w kafejce nad kawą i lodami. To bardzo trudny okres w życiu bohaterki, w którą się wciela. Gdy ta kobieta wygląda przez okno, widzi mężczyznę grającego na flecie. Jeśli chodzi o mnie, to nie byłabym specjalnie zachwycona, gdyby ktoś przerywał mi chwilę skupienia grą na flecie, ale ta scena to doskonały przykład doświadczania życia, jakiego dostarcza wyglądanie przez okno. Nie rozumiem ludzi, którzy mają możliwość zajęcia miejsca przy oknie i z niej nie korzystają. Kto chodzi z zamkniętymi oczami?! Przecież nikt nie przesiaduje w ciemności, gdy ma możliwość zapalenia światła. To jak oglądanie telewizji przy wyłączonym odbiorniku.
Restauracja na szczycie północnej wieży World Trade Center nosiła nazwę Windows on the World – „okna na świat”. Chociaż tak naprawdę wszystkie okna są oknami na świat. Czasem nie najlepszy (o czym doskonale wie z pewnością każdy, kto miał nieszczęście oglądać na własne oczy, jak jego sąsiad się ubiera), ale jednak siedzenie w oknie przeważnie inspirowało malarzy i pisarzy; to ekspresowy kurs antropologii, katalizator zmiany nastroju lub refleksji o… cóż, życiu.