Sztuka i trauma Sztuka i trauma
i
Zdjęcie: Warsaw Galery Weekend
Doznania

Sztuka i trauma

Mateusz Demski
Czyta się 12 minut

Na pierwszy rzut oka wszystko jest tu przyjemne, kolorowe, niemal zabawne – można poczuć się bezpiecznie i komfortowo. Jednak ta pozornie cukierkowa estetyka skrywa opowieść o ludziach dotkniętych traumą.

Wystawa Auć jest dwugłosem artystek Karoliny Balcer i Michaliny Kacperak. Pierwsza od kilku lat opowiada w swoich pracach o kryzysach psychicznych dotykających jej bliskich, druga ‒ o chorobie alkoholowej ojca i współuzależnieniu całej rodziny.

Karolina pracuje z miękką włóczką, tkaniną; szyje dywany. Michalina robi zdjęcia. Pomimo stosowania odmiennych technik mają ze sobą wiele wspólnego.

To Michalina znalazła Karolinę. Wspomina, że czuła z nią połączenie, zanim ją poznała. Po raz pierwszy zobaczyła jej pracę w Zachęcie na wystawie grupowej Niepokój przychodzi o zmierzchu. Bardzo poruszyła ją wycieraczka z napisem „HELP”, która leżała przed galerią.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

„Kontrast między bólem, jaki krył się w tych pracach, a żywymi kolorami, był poruszający” – przyznaje Michalina. Kiedy razem z kuratorką Katarzyną Sagatowską planowała wystawę na Warsaw Gallery Weekend, pojawił się pomysł, żeby zamiast indywidualnej wystawy stworzyć duet.

Dziewczyny nie kryją, że ta współpraca jest im bardzo potrzebna – nie tylko jako twórcza wymiana, ale także jako rodzaj wzajemnego wsparcia. Obie poruszają trudne, osobiste tematy i mają podobny staż, jeśli chodzi o ich przepracowywanie.

Specjalnie na potrzeby wystawy Auć powstało wspólne zdjęcie Karoliny i Michaliny. Leżą pod wielkim stosem włóczek we wszystkich kolorach tęczy.

Sztuka w ich przypadku zyskuje jeszcze jeden wymiar – terapeutyczny.

Pod dywan

Karolina zaczęła zagłębiać się w rodzinne bolączki w 2020 roku. Impulsem do stworzenia wystawy Happy Family był fakt, że jej starszy brat Filip znalazł się na ulicy. Próbowała dowiedzieć się, dlaczego tak się stało, skoro w ich domu niczego nie brakowało.

Obecnie Filip znajduje się pod opieką RC Fundacji Konsultingu i Rehabilitacji w rodzinnym Toruniu, która wdraża go z powrotem do życia społecznego.

Kilka lat temu Karolina dostała ministerialne stypendium  na projekt „Mój brat jest bezdomny”. Próbowała w ten sposób uwrażliwić na sytuację osób w kryzysie bezdomności. Rodzina Karoliny długo myślała, że jej brat jest czarną owcą. Z biegiem czasu okazało się, że problem jest o wiele bardziej skomplikowany i dotyczy zdrowia psychicznego.

Wśród najczęściej występujących przyczyn bezdomności można wymienić choroby czy zaburzenia psychiczne. Wiążą się z tym chybione diagnozy lub ich brak, stygmatyzacja, trudności w dostępie do pomocy czy podstawowej wiedzy na jej temat wśród osób chorych oraz ich bliskich.

Karolina nie ukrywa, że zaburzenia psychiczne występują w jej rodzinie. Filip jest chory na schizofrenię. Ich tata cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową. Dowiedział się o tym bardzo późno, rok przed śmiercią. Zmarł w pandemii, kiedy Karolina rozwijała projekt.

„Choroba nigdy nie jest sprawą indywidualną – podkreśla Karolina. – Gdy choruje jedna osoba, to tak naprawdę choruje cała rodzina”.

Przez pewien czas szukała właściwej techniki do opowiedzenia o tym problemie. Nauczyła się robić dywany. Miała na myśli oczywiście „zamiatanie problemów pod dywan”.

Poszczególne prace reprezentują konkretne zagadnienia związane ze zdrowiem psychicznym i doświadczeniami jej bliskich. Dywan Depresja taty uszyła na podstawie zdjęcia, które zrobiła swojemu ojcu w 2018 roku. Przechodził wtedy przez poważny kryzys depresyjny.

Karolina uszyła też 12 poduszek na krzesła i wydziergała na nich określenia stosowane wobec osób, które mierzą się z różnymi problemami: Borderka, Debilka, Wariatka, Psycholka, Menel, Pijak.

Stygmatyzujący język słyszymy na ulicach, na podwórkach. Często używają go dzieci w szkołach. Słowo „wariat” pojawiało się ostatnio w kampanii reklamowej popularnej sieci sklepów spożywczych.

Instalacja nosi tytuł Stygma.

„Jeszcze do niedawna metody radzenia sobie z takimi kryzysami były nieadekwatne do problemu. Filip i moi rodzice nieraz słyszeli: »Może syn powinien znaleźć się na ulicy, odbić od dna, żeby dostał nauczkę i zrozumiał, co stracił«” – wspomina Karolina.

W dzierganiu poszczególnych elementów pomagały jej mama i teściowa. Podczas pracy poruszały tematy, którymi Karolina chciała się zająć. Jednym z pierwszych obiektów, na których uczyła się techniki dziergania, były kolorowe, robione na drutach klosze ze zwisającymi frędzlami.

„Pod takim kloszem można się schować i ogrzać ciepłem światła. Daje schronienie, choć z daleka wygląda, jakby lampa płakała. Takie odczucia nazywamy ambiwalentnymi” – czytamy w opisie kuratorskim.

Praca nosi nazwę Pod kloszem.

Karolinie zależało, żeby na projekt Happy Family składały się nie tylko wystawy. Sztuka to było za mało. Dodała do niej pogłębiony program edukacyjny, który był dla niej równie istotny jak warstwa wizualna. Przed wejściem na wystawę znalazły się ulotki, numery telefonów, informacje o tym, gdzie można szukać pomocy i wsparcia, będąc w kryzysie.

Przy tej okazji powstała także 40-stronicowa książka pt. Poradnik zdrowia psychicznego, podzielona na rozdziały, które kończą się pytaniami Karoliny do specjalistów ‒ lekarzy psychiatrii oraz asystentów zdrowienia.

Oto pierwszy z brzegu przykład:

„Karolina Balcer: Skąd się bierze schizofrenia?

Magdalena Peron-Szott: Schizofrenia to jedna z najbardziej zagadkowych chorób, z jakimi się spotykamy. Od lat trwa dyskusja dotycząca jej pochodzenia. Czy jej podłoże jest genetyczne czy środowiskowe? Jedno jest pewne: jest to ogromne cierpienie dla chorego, którego świat rozpada się na niezrozumiałe części. Ponadto jest to bardzo stygmatyzująca choroba, mająca wpływ na całą rodzinę i środowisko osoby chorującej. Często wyrzuca chorego poza nawias społeczeństwa, życia zawodowego i zamyka na bliskie relacje.

[…]

Karolina Balcer: Jak zmierzyć się z traumą?

M.P.-Sz.: Trauma jest jak nóż, który przebija nasze wewnętrzne systemy bezpieczeństwa. Powoduje wiele szkód i zakłóceń w emocjach, w ciele i w systemie naszego reagowania. To ten moment w życiu, w którym z całą pewnością należy udać się do specjalisty. Mierzyć się z traumą samemu to jak rozdrapywać tę ranę na nowo”.

Po wystawie Karoliny oprowadzali podopieczni Fundacji Homo Sacer i projektu MiserArt we Wrocławiu mającego na celu aktywizację osób w kryzysie bezdomności. Dziś są oni objęci programem „Najpierw mieszkanie” („Housing First”), który zapewnia ludziom doświadczającym wykluczenia dostęp do miejsca, które będą mogli nazwać domem.

Wielobarwny schron

„W naszej rodzinie nikt nie jest tym, kim powinien. Dzieci dorosły za wcześnie, a dorośli nadal są dziećmi” – tymi słowami w 2023 r. Michalina otwiera wystawę Soft Spot.

Zaczęło się od inspiracji młodszą siostrą, Zosią. Choć różnica wieku między nimi wynosi 16 lat, łączy je wspólne doświadczenie. Razem wychowywały się w domu z chorobą uzależnienia rodzica. Substancją, wokół której przez lata kręciło się ich życie, był alkohol.

„Odkąd pamiętam, uciekamy w świat fantazji. Im bardziej nas coś przeraża, tym bardziej się śmiejemy” – tłumaczy Michalina w opisie do wystawy.

Jedyną bezpieczną przestrzenią w tej historii wydaje się wyobraźnia.

Pokój Zosi stał się schronieniem i przystanią – miejscem, w którym zawsze można było się schować. Rodzice, kiedy przygotowywali pokój na jej przyjście na świat, pomalowali ściany na różowo. Ich córka robiła w nim, co chciała. Wszystko aranżowała po swojemu, bazgrała po ścianach. Przez lata gromadziły się tam rysunki; warstwy na warstwach. Można po nich stwierdzić, kiedy uczyła się pisać, a kiedy była już starsza. Odzwierciedla w nich całe życie Zosi.

Przerabiała również zabawki. Łączyła je ze sobą, sklejała, malowała po nich. Lalki często miały ścięte włosy, zamienione miejscami części ciała. Czasem z kawałka papieru, włóczki albo kamienia znalezionego na podwórku powstawała jakaś postać. Trudno było stwierdzić, co w pokoju nadaje się do wyrzucenia, a co nie. Wszystko miało swoje imię, nazwę nadaną przez Zosię. Choć wiele z tych ingerencji jest naturalnych dla dzieci w tym wieku, Michalina rozpoznała w tym formę odreagowania. Jej siostra zamieniła swój pokój w wielobarwny schron.

Przez trzy lata Michalina odwiedzała dom rodzinny i fotografowała to niezwykłe pomieszczenie. Początkowo skupiała się na przedmiotach, później zaczęła robić zdjęcia Zosi. Próbowała też zaangażować innych członków rodziny. Pierwszy portret taty wykonała po roku. Docenił, że Michalina o tym mówi. Powiedział, że może komuś się to przyda, i dołączył do projektu. Po dwóch latach na sfotografowanie zgodziła się mama. Nie było to dla niej łatwe. Na początku się odcięła, nie chciała o tym rozmawiać.

„To się zmieniało stopniowo – tłumaczy Michalina. – Mama jest zamkniętą osobą, pełną lęków. W pewnym sensie wpisuje się w schematy, o których mówi się w kontekście osób współuzależnionych. Dba o to, żeby nikt się nie dowiedział. A ja chciałam to wszystko wywalić na wierzch, publicznie o tym opowiedzieć”.

Pierwszym krokiem było zdjęcie, które powstało pod koniec projektu. Mama Michaliny, pomimo obaw, zgodziła się stanąć przed obiektywem. Na zdjęciu jest z Zosią – niepewnie przytula córkę, wydaje się niedostępna i nieobecna; widać, że jest to dla niej trudne.

Fotografia wyraża jej stan, cierpienie, postawę. A jednocześnie wszyscy na zdjęciach są zanurzeni w dziecięcym świecie Zosi.

Drugi przełom nastąpił w 2024 r. na Fotofestiwalu w Łodzi. Zosia robiła na wystawie Michaliny rysunki, malowała po ścianach, wypełniała je różnymi obrazkami. Byli tam również ich rodzice. Najpierw Zosia odrysowała sylwetkę taty, rysowali razem. Potem, ku zaskoczeniu Michaliny, dołączyła mama. Nie pamięta jej rysującej i robiącej coś dla zabawy. Po raz pierwszy się przełamała, wzięła do ręki kredki i pastele.

Narysowała pogodne, uśmiechnięte słońce.

Michalina podkreśla, że swoimi pracami nie szuka winnych, nikogo nie usprawiedliwia. Stara się po prostu zrozumieć mechanizmy rządzące jej rodziną i uwolnić się od traumy. Chce spotkać się ze swoim wewnętrznym dzieckiem po to, by zamknąć pewien etap w życiu i wyjść z rodzinnego domu. Krótko mówiąc: chce dorosnąć.

Chce też oddać głos dzieciom alkoholików.

* 

Na wystawie Auć będzie można zobaczyć nie tylko prace Karoliny i Michaliny. Towarzyszyć jej będzie program edukacyjny, który ma szerzyć wiedzę o zdrowiu psychicznym i uzależnieniach.

„Pokazanie tych fotografii publicznie wiązało się z emocjonalnymi spotkaniami – przyznaje Michalina. – Podchodzili ludzie ze szklistymi oczami i dziękowali mi za to, co zrobiłam”.

Do Karoliny docierały podobne głosy. Początkowo czuła się skołowana i obciążona, bo wiele osób chciało dzielić się z nią swoimi historiami. Na co dzień uczy projektowania graficznego w szkole średniej na Żoliborzu. Jest tam – jak sama twierdzi – mnóstwo kłopotów, trudności. Potrzebna jest dyskusja o zdrowiu psychicznym, normalizacja i oswajanie niełatwych tematów.

Karolina i Michalina, wraz z kuratorką Katarzyną Sagatowską, w ramach wystawy zapraszają na warsztaty, które poprowadzi m.in. Agata Klepacz, terapeutka uzależnień z warszawskiego MONAR-u. Będą dotyczyły języka i stygmatyzacji – jak myślimy o uzależnieniu; na ile pewne łatki i uprzedzenia są ciągle żywe w naszych głowach. Razem będą też oprowadzały po wystawie, zaprosiły do tego osoby dotknięte problemem bezdomności i chorobą alkoholową.

Wcześniej odbędą ze sobą intymną rozmowę o swoich doświadczeniach, która będzie dostępna do odsłuchu dla każdego, kto przyjdzie na wystawę.

Otwarcie wystawy „Auć” odbędzie w ramach Warsaw Gallery Weekend 2024 w dniach 26–29 września. Będzie można oglądać ją do 30 października w Galerii Jednostka (ul. Andersa 13 w Warszawie).

Miejsce projektów Zachęty, zdjęcie: Anna Zagrodzka
Zdjęcie: Anna Zagrodzka
Zdjęcie: Alicja Kielan
Źródło: Warstaw Gallery Weekend
Źródło: Warsaw Gallery Weekend
Zdjęcie: Michał Adamski
Źródło: Warsaw Gallery Weekend

 

 

Czytaj również:

Artysta i jego Gruppa Artysta i jego Gruppa
i
Paweł Kowalewski, „Wściekły czerwony pies na zielonym tle pilnuje”, fot. mat. prasowe wydawnictwa Luna House
Przemyślenia

Artysta i jego Gruppa

Aleksander Hudzik

„Negocjowaliśmy prawo do tego, żeby każdy mógł być sobą” mówi Paweł Kowalewski, jeden z założycieli słynnego kolektywu artystycznego Gruppa, w wywiadzie rzece pod tytułem Sztuka to jest wszystko. Przedstawiamy fragment książki.

Aleksander Hudzik: Tym razem nie zaczniemy od obrazu, chociaż w latach 1982-1983 malujesz te pierwsze obrazy, z których zostaniesz zapamiętany: „Wściekły czerwony pies na zielonym tle” czy „Zdzisiek skacze co noc z butelkami z benzyną”. Wiesz od czego zaczniemy?

Czytaj dalej