Niedawno zakończony 17. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Tofifest zbliża się do pełnoletności i choć zdradza już oznaki dojrzałości, nadal potrafi zaskoczyć nastoletnią werwą i zassać widzów w głąb swego świata.
Festiwale tworzone z dala od wielkich ośrodków mają tę zaletę, że żyje nimi całe miasto, albo przynajmniej całe Stare Miasto (i bliskie okolice), jak w przypadku Tofifest. Tytułowy wir kręci się tam w kwadracie pomiędzy kinami w: designerskim Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki (kwatera główna!), progresywnym artystycznie Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki czasu”, tradycyjnym Centrum Kultury „Dwór Artusa” i popularnym Cinema City. Właściwie należałoby dopisać do tej konstelacji jeszcze zakamarki i przepastne fotele klubu festiwalowego „Pers” będące świadkami niejednej zajadłej dyskusji, a nawet tańców do białego rana.
„Boże Ciało”, reż. Jan Komasa; materiały prasowe
Bardzo szeroka formuła trwającego aż 9 dni festiwalu – zagarniająca oprócz filmów różnej proweniencji także koncerty (jak projekt L.U.C. & Rebel Babel Film Orchestra na otwarcie aktualnej edycji) i spotkania z „niepokornymi bohaterami