CÓRKA: (wraca wieczorem do domu).
MATKA: (budząc się). Która to godzina?
CÓRKA: Jedenasta.
MATKA: Gdzieś ty była, że tak późno wracasz?
CÓRKA: Byłam na kolacji.
MATKA: Wciąż chodzisz po tych restauracjach. Jeszcze się kiedy zatrujesz. Z kim byłaś?
CÓRKA: Było całe towarzystwo.
MATKA: Ale kto był?
CÓRKA: I tak mama nie zna.
MATKA: A może akurat znam. Kto był?
CÓRKA: I tak nazwisko mamie nic nie powie.
MATKA: No dobrze, ale co ci szkodzi powiedzieć kto był?
CÓRKA: Henio Szczerbowski. Już mama wie?
MATKA: Szczerbowski? Syn tego Szczerbowskiego?
CÓRKA: Tak.
MATKA: No widzisz. Tego prowizora farmacji?
CÓRKA: Nie. Jego ojciec jest adwokatem.
MATKA: To dlaczego mówisz, że to syn tego Szczerbowskiego? Akurat starego Szczerbowskiego doskonale znam. Miał tę aptekę na rogu Puławskiej.
CÓRKA: Mamo, przecież nie jeden stary Szczerbowski na świecie! To jest syn innego starego Szczerbowskiego.
MATKA: To może krewny? Stary Szczerbowski miał brata dentystę. To pewnie jego syn. Czyli bratanek starego Szczerbowskiego.
CÓRKA: Ależ mamo, mówiłam ci, że ojciec Henia Szczerbowskiego jest adwokatem.
MATKA: To nie ten w takim razie. Szczerbowskich dobrze znałam. Bardzo porządna rodzina. Co jadłaś w tej restauracji?
CÓRKA: Nie pamiętam.
MATKA: Jakto nie pamiętasz. Pewnie znowu jakiś majonez.
CÓRKA: Coś w tym rodzaju.
MATKA: Zobaczysz, że się w końcu zatrujesz. Ile razy ci mówiłam, że w restauracji się nie je takich rzeczy. Dają resztki z całego tygodnia.
CÓRKA: Ale za to na drugie jadłam szpinak. Już mama zadowolona?
MATKA: To po to, żeby jeść szpinak, musisz chodzić do restauracji? Szpinak możesz jeść w domu. Dużo osób było?
CÓRKA: Trzech panów i dwie panie.
MATKA: I ja nikogo nie znam?
CÓRKA: Nie.
MATKA: A co to były za panie?
CÓRKA: I tak mama nie zna.
MATKA: A co nosiły?
CÓRKA: Mama myśli, że ja tak pamiętam.
MATKA: Ale mniej więcej. Na czarno były?
CÓRKA: Zdaje się…
MATKA: Co to za moda, żeby się młode kobiety ubierały na czarno. Za moich czasów panienka w twoim wieku nosiła się wieczorem na różowo.
CÓRKA: Za mamy czasów nie chodziło się w moim wieku do restauracji.
MATKA: A czy ja ci każę chodzić do restauracji? Z obcymi ludźmi.
CÓRKA: Nie chodzę z obcymi, tylko ze znajomymi.
MATKA: To dlaczego mi nie chcesz powiedzieć z kim byłaś?
CÓRKA: Bo mama ich nie zna.
MATKA: Jakto nie znam. Widzisz, że tego Szczerbowskiego znam. Całą rodzinę.
CÓRKA: Ale on nie jest z tych Szczerbowskich co mama myśli.
MATKA: A z jakich?
CÓRKA: Ojej, nie wiem.
MATKA: Nie wiesz kto on jest, a chodzisz z nim do restauracji. Stale po tych restauracjach. Jeszcze się kiedy zatrujesz.
Tekst pochodzi z numeru 107/1947 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.