Po Konkursie Chopinowskim w 2010 r. wyjechał z Warszawy z zaledwie III nagrodą, ale został zapamiętany jako niezwykle subtelny i wrażliwy pianista. Potem szturmem zdobył dwa inne wielkie konkursy i dziś w gronie młodych pianistów zajmuje jedną z najsilniejszych pozycji. Świadczy o tym kontrakt z legendarną wytwórnią Deutsche Grammophon.
Najnowsza płyta jest dowodem na to, że wszystkich możliwości Trifonova jeszcze nie znamy. Zaledwie 25-letni pianista na dwóch krążkach zarejestrował etiudy koncertowe Franza Liszta (Etiudy transcendentalne, Etiudy koncertowe S. 145 i S. 144 oraz Etiudy wg Paganiniego). Sięganie po repertuar tak reprezentatywny dla odległej nam XIX-wiecznej wirtuozowskiej tradycji to wyzwanie. Trifonov nie serwuje lekkiej składanki utworów znanych i lubianych. Ani kolejnego nagrania któregoś z wielkich koncertów fortepianowych, co najczęściej robią jego rówieśnicy. Zatapia się w świecie Liszta, demonstrując zniewalającą techniczną swobodę i wielką muzykalność, ale też bezkrytyczny podziw dla twórczości węgierskiego kompozytora i pianisty, który w połowie XIX w. dosłownie obezwładniał publiczność. Słuchając jego najnowszego albumu, zastanawiałam się przede wszystkim nad tym, co i jak będzie grał w przyszłości. Dziś jest wirtuozem, głęboko myślącym nad tym, co gra. To dobra droga.