Trauma nie może być wieczną wymówką – rozmowa z Filipem Zawadą Trauma nie może być wieczną wymówką – rozmowa z Filipem Zawadą
i
Filip Zawada, Wikipedia.pl/ CC BY-SA 4.0
Przemyślenia

Trauma nie może być wieczną wymówką – rozmowa z Filipem Zawadą

Łukasz Saturczak
Czyta się 8 minut

O mierzeniu się z trudnymi prawdami, także na swój własny temat, z Filipem Zawadą – autorem książki Zbyt wiele zim minęło, żeby była wiosna – rozmawia Łukasz Saturczak.

Łukasz Saturczak: W Twojej nowej powieści Zbyt wiele zim minęło, żeby była wiosna tematem jest relacja dziecko–dziadek. Bezimienny narrator-bohater wraca do swojego dzieciństwa, mierzy się tym, co go wtedy spotkało. Po sukcesie Twojej poprzedniej powieści Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek (2019) wiedziałeś, że następna też będzie opowiadała o dorastaniu? 

Filip Zawada: Prawdę mówiąc, dopiero kiedy skończę książkę, to wiem, o czym ona opowiada. W trakcie pracy staram się iść dwa kroki za bohaterem, śledząc jego ruchy, i dowiadywać się tego powoli. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale sporo się uczę od postaci, które wymyślam. Uczę się od kogoś, kto nie istnieje.

W Twoich książkach uderza mnie to, jak często narrator dziwi się w nich powszechnym prawom i poglądom. Czy to jest tak,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Joan Didion – poetka wielkiej pustki Joan Didion – poetka wielkiej pustki
i
Fot. David Shankbone, Wikipedia.com/CC BY-SA 3.0,
Opowieści

Joan Didion – poetka wielkiej pustki

Jakub Mejer

W Stanach Joan Didion a status ikony stylu, feminizmu i dziennikarstwa. W Polsce jest prawie nieznana. Właśnie, po ponad pół wieku od amerykańskiego wydania, ukazał się u nas jej książkowy debiut reporterski.

„Opowiadamy sobie historie, aby żyć. Księżna jest zamknięta w konsulacie. Mężczyzna z cukierkami zaprowadzi dzieci do morza. Naga kobieta na parapecie na szesnastym piętrze może być ofiarą apatii albo ekshibicjonistką, byłoby »ciekawe« wiedzieć, kim jest. Opowiadamy sobie, że to robi jakąś różnicę, czy kobieta popełni śmiertelny grzech; polityczny protest; czy też, z punktu widzenia Arystofanesa, wróci do życia dzięki strażakowi w przebraniu księdza, uśmiechającym się, ledwo widocznym przez teleobiektyw w szybie za nią. Szukamy kazania w samobójstwie, lekcji moralnej w morderstwie pięciu osób. Interpretujemy, szukamy najrozsądniejszego z wielu wyborów. Żyjemy całkowicie, szczególnie jeśli jesteśmy pisarzami, z narracją nałożoną na różne obrazy; z »ideami«, dzięki którym nauczyliśmy się zatrzymywać zmieniające się fantasmagorie, które są naszymi prawdziwymi doświadczeniami”.

Czytaj dalej