#Turystyka dźwiękowa #3
Doznania

#Turystyka dźwiękowa #3

Łukasz Komła
Czyta się 2 minuty

11min to artystyczne alter ego dwojga muzyków pochodzących z Seulu: 11 (Jiyeon Kim) – pianistki i kompozytorki oraz min (Sangyong Min) – perkusisty, inżyniera dźwięku i producenta. Płyta snow jest ich pierwszym wspólnym dziełem. Żadne z nich nie debiutuje – Kim wydała solowy album Transparent Music, który w 2018 r. był nominowany do Korean Music Award, a Min jest bardzo doświadczonym i cenionym perkusistą oraz uznanym inżynierem dźwięku zajmującym się wszechstronną produkcją i masteringiem. Można go także usłyszeć w różnych grupach oscylujących w pobliżu indie rocka. Prowadzi ponadto swoje studio nagraniowe pod nazwą studioLOG.

Aspekty dotyczące studia i produkcji wydają się kluczowymi składnikami kompozycji Koreańczyków. Niemal od pierwszych sekund brzmienie perkusji w tytułowym nagraniu snow, a dokładnie bębna centralnego (dźwięk tego elementu zestawu perkusyjnego nagrywano w oddzielnym pomieszczeniu o wysokim suficie z naturalną akustyką), zapiera dech swą głębią i fakturą. Dostajemy zatem od muzyków także bardzo czytelny komunikat: „STOP! Zatrzymaj się! Oddychaj! Poczuj!”. Podobnie został potraktowany fortepian, którego dźwięki głęboko oddziałują na słuch, a to dzięki bliskiemu ustawieniu mikrofonów przy instrumencie. Po subtelnym początku w utworze gust motoryka staje się dynamiczna i rozbudowana o całą paletę brzmień obu instrumentów. Sekcja rytmiczna kontrastuje tu z minimalistyczną grą fortepianu – i nawet nie są to całe interwały, ale zmieniająca się progresja dwóch nut w trakcie trwania całego utworu. Natomiast lowdrum to eksperyment z samplami wyciągniętymi z membran perkusyjnych i połączeniem ich z akustyką całego zestawu. A po drugiej stronie pięknie kwitnące frazy fortepianu Kim. Jeżeli poprzednie fragmenty nie przyciągnęły uwagi słuchaczy, to jestem pewien, że prawie 14-minutowy snow keeps falling (snow REMIX) oczaruje ich swą nieszablonową transowością, poruszającą swobodą i niemającą końca przestrzenią. W wieńczącym całość loose pojawił się nawet głos pianistki, który delikatnie unosi się na powierzchni minimalistycznych pętli perkusyjnych. Jest w tym taneczny puls, ale żyjący z dala od klubowego harmideru, to raczej stan kojącego dryfowania.

Album snow to jedna z najbardziej oryginalnych płyt ubiegłego roku – soundtrack napisany z przeznaczeniem do głębokiego podsłuchiwania wnętrza wyobraźni.

Czytaj również:

Turystyka dźwiękowa #1
Przemyślenia

Turystyka dźwiękowa #1

Łukasz Komła

David Rothenberg to amerykański klarnecista, kompozytor, profesor filozofii, absolwent Harvardu, a także wykładowca w New Jersey Institute of Technology. Autor wielu interesujących książek, np. Why Birds Sing (2005) i Thousand Mile Song (2008) oraz filmów dokumentalnych, w których opisuje i bada muzykę przez pryzmat świata zwierząt.

W 2014 r. ukazał się niesamowity album Cicada Dream Band nagrany przez Pauline Oliveros, Davida Rothenberga i Timothy’ego Hilla, na którym znalazły się improwizowane nagrania w otoczeniu odgłosów cykad, świerszczy, humbaków, żab i ptaków. Rok później Rothenberg zainicjował w Berlinie projekt skupiający się wyłącznie na śpiewie słowików. Wraz z tureckim eksperymentatorem Korhanem Erelem odbył wycieczki po berlińskich parkach w poszukiwaniu odgłosów tych ptaków, po czym obaj nawiązywali ze słowikami interaktywne porozumienie. Efekty tych niecodziennych zabiegów pojawiły się na płycie Berlin Bülbül (Gruenrekorder, 2015). W kolejnych latach Amerykanin wydał książkę i nakręcił film związany z tym przedsięwzięciem.

Czytaj dalej