Uwierzyć nauce – rozmowa z Łukaszem Lamżą Uwierzyć nauce – rozmowa z Łukaszem Lamżą
i
ilustracja z „L'atmosphère: météorologie populaire", 1888 r., Camille Flammarion (CC BY-SA 4.0)
Przemyślenia

Uwierzyć nauce – rozmowa z Łukaszem Lamżą

Grzegorz Przepiórka
Czyta się 15 minut

Czy tysiące małych przełomów każdego roku wystarczy, by zaufać nauce? Jak odróżnić pseudonaukę od nauki, gdy pierwsza kryguje się podług fasonu drugiej, a druga wcale nie gwarantuje pewności?

Grzegorz Przepiórka: „Okropna to rzecz być oszukiwanym, ale jeszcze okropniejsza nie być oszukiwanym”. Co by pan odpowiedział Erazmowi z Rotterdamu, gdyby w ten sposób spuentował Światy równoległe?

Łukasz Lamża: Gdybym miał możliwość z nim porozmawiać, to pewnie zapytałbym, czy dobrze zrozumiałem, o co mu chodzi (śmiech). Dostać całą prawdę i tylko prawdę, jest po prostu kłopotliwe, męczące, niekiedy za trudne do przyjęcia i nie zawsze wykonalne. Jeśli o to chodziło Erazmowi, to się z nim zgadzam. Wygodniej jest łudzić się, dawać zwodzić i czarować, choć ja nie lubię być oszukiwanym.

A może niektórzy z nas podświadomie nie potrafią pogodzić się z odczarowaniem świata przez naukę, żywiąc skłonność do magicznego myślenia, które towarzyszyło ludzkości przez wieki?

Wizja świata proponowana przez współczesną naukę jest niezbyt sympatyczna: sucha, rzeczowa, mechaniczna. Naukowcy i popularyzatorzy bardzo lubią opowiadać o tym, jaki świat jest wspaniały i piękny. Zgadzam się z nimi, natomiast nie wszystkim musi odpowiadać taki obraz, w którym są tylko siły, masy, materie, pola, rzeczy, które napierają na siebie, wymieniają energią. To ciekawe zjawiska, ale wciąż, mimo wszystko, dla wielu to tylko procesy fizyczne. Na pewno byłoby ekscytująco, gdybyśmy żyli w świecie, gdzie działają tajemnicze energie, prądy, cała galeria, o której piszę w rozdziale na temat radiestezji. Przyznam się, że ja sam mam odruch buntu, gdy schodzę głębiej – z fizyki w metafizykę. Żywię sympatię dla niektórych zupełnie szaleńczych wyobrażeń na temat tego, jak świat mógłby być zbudowany, na przykład dla tak zwanego panpsychizmu.

Dlaczego mamy zawracać sobie głowę pseudonauką i innymi bajdami? Nie lepiej je zbagatelizować? Tak, jak w sumie sugeruje pan w jednym z przypisów, nie podając adresu strony internetowej, by nie przysparzać klikalności autorom pseudoteorii.

Nieszkodliwe teorie można zbagatelizować. Na przykład płaskoziemców dla perwersyjnej przyjemności dopuśćmy nawet do debaty publicznej (śmiech). Rzecz w tym, ż

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Głęboka adaptacja do kryzysu klimatycznego Głęboka adaptacja do kryzysu klimatycznego
i
Pożary w Kalifornii, 2018 r., zdjęcie: Alexander Gerst, ESA/A.Gerst, (CC BY-SA 3)
Ziemia

Głęboka adaptacja do kryzysu klimatycznego

Robert Rient

Wyobraź sobie, że katastrofa jest nieunikniona. Zrealizuje się najczarniejszy scenariusz, który kiedykolwiek przyszedł ci do głowy. Będziesz świadkiem cierpienia, a może nawet śmierci najbliższych. W ostatnich latach życia czeka cię głód i walka o przetrwanie. Wyobraź sobie, że nie ma szans odwrócić biegu wydarzeń, ale ktoś oferuje ci tabletkę zapomnienia. Tak jak w Matriksie, gdy Morfeusz kładzie przed Neo czerwoną pigułkę prawdy i niebieską, po której bohater obudzi się w swoim łóżku i będzie mógł nadal wierzyć, w co tylko zechce. Czy zdecydujesz się zapomnieć, by zachować spokój? Czy postawisz na świadomość, która zmieni w twoim życiu wszystko? Jeśli nie chcesz wiedzieć, to najlepszy moment, by przestać czytać ten artykuł.

Przegrana idealna

„Obiecuję, że jest gorzej, niż myślisz” – tym zdaniem redaktor David Wallace-Wells rozpoczął swój esej pt. Ziemia nie do życia opublikowany w 2017 r. w „New York Magazine”. Podtytuł eseju brzmi: Głód, zapaść gospodarcza, słońce, które nas ugotuje: Jakie zmiany klimatu mogą się wydarzyć – wcześniej niż myślisz. Artykuł podsumowujący najnowsze doniesienia naukowe na temat przegrzewania się i degradacji planety wywołał poruszenie w świecie ekologów. Prof. Andrew Dessler zajmujący się atmosferą uznał „za ważne, by nie zniechęcać ludzi i nie prowadzić ich od zaprzeczania do rozpaczy”. Michael Mann, klimatolog i współautor wykresu rekonstrukcji temperatury na powierzchni Ziemi odradzał przedstawiania „problemu jako nierozwiązywalnego i dokarmiania poczucia zagłady, nieuchronności i beznadziei”. Dziennikarz Alex Steffen uznał, że konfrontowanie czytelników z przerażającą prawdą „nie zachęca do działania, tylko do strachu”. Prof. Daniel Aldana Cohen zajmujący się polityką klimatyczną uznał esej za „pornografię klimatyczną”. Reakcji oburzonych ekologów było więcej, nie wspominając o licznej grupie denialistów odrzucających fakty i interpretacje przedstawione przez Davida Wallace’a-Wellsa, który w 2019 r. wydał książkę: Ziemia nie do życia. Nasza planeta po globalnym ociepleniu.

Czytaj dalej