Czy tysiące małych przełomów każdego roku wystarczy, by zaufać nauce? Jak odróżnić pseudonaukę od nauki, gdy pierwsza kryguje się podług fasonu drugiej, a druga wcale nie gwarantuje pewności?
Grzegorz Przepiórka: „Okropna to rzecz być oszukiwanym, ale jeszcze okropniejsza nie być oszukiwanym”. Co by pan odpowiedział Erazmowi z Rotterdamu, gdyby w ten sposób spuentował Światy równoległe?
Łukasz Lamża: Gdybym miał możliwość z nim porozmawiać, to pewnie zapytałbym, czy dobrze zrozumiałem, o co mu chodzi (śmiech). Dostać całą prawdę i tylko prawdę, jest po prostu kłopotliwe, męczące, niekiedy za trudne do przyjęcia i nie zawsze wykonalne. Jeśli o to chodziło Erazmowi, to się z nim zgadzam. Wygodniej jest łudzić się, dawać zwodzić i czarować, choć ja nie lubię być oszukiwanym.
A może niektórzy z nas podświadomie nie potrafią pogodzić się z odczarowaniem świata przez naukę, żywiąc skłonność do magicznego myślenia, które towarzyszyło ludzkości przez wieki?
Wizja świata proponowana przez współczesną naukę jest niezbyt sympatyczna: sucha, rzeczowa, mechaniczna. Naukowcy i popularyzatorzy bardzo lubią opowiadać o tym, jaki świat jest wspaniały i piękny. Zgadzam się z nimi, natomiast nie wszystkim musi odpowiadać taki obraz, w którym są tylko siły, masy, materie, pola, rzeczy, które napierają na siebie, wymieniają energią. To ciekawe zjawiska, ale wciąż, mimo wszystko, dla wielu to tylko procesy fizyczne. Na pewno byłoby ekscytująco, gdybyśmy żyli w świecie, gdzie działają tajemnicze energie, prądy, cała galeria, o której piszę w rozdziale na temat radiestezji. Przyznam się, że ja sam mam odruch buntu, gdy schodzę głębiej – z fizyki w metafizykę. Żywię sympatię dla niektórych zupełnie szaleńczych wyobrażeń na temat tego, jak świat mógłby być zbudowany, na przykład dla tak zwanego panpsychizmu.
Dlaczego mamy zawracać sobie głowę pseudonauką i innymi bajdami? Nie lepiej je zbagatelizować? Tak, jak w sumie sugeruje pan w jednym z przypisów, nie podając adresu strony internetowej, by nie przysparzać klikalności autorom pseudoteorii.
Nieszkodliwe teorie można zbagatelizować. Na przykład płaskoziemców dla perwersyjnej przyjemności dopuśćmy nawet do debaty publicznej (śmiech). Rzecz w tym, ż