W ciemności jest piękne światło W ciemności jest piękne światło
i
zdjęcie: Ilona Wiśniewska
Opowieści

W ciemności jest piękne światło

Jan Pelczar
Czyta się 8 minut

Ławka w parku nad Odrą, słoneczne popołudnie. W takiej scenerii rozmawiam z Iloną Wiśniewską o tym, jak przetrwać zimową tęsknotę za słońcem. Chcę poznać patenty reporterki i fotografki, która pięknie pisała o doświadczeniu nocy polarnej w swojej debiutanckiej książce Białe.

Jan Pelczar: Czy trzeba się jakoś przygotować na brak słońca?

Ilona Wiśniewska: Na Spitsbergenie słońca nie ma przez cztery miesiące w roku, więc najważniejsze, by w ciemność wkraczać stopniowo. Ważne jest też nastawienie. Chodzi o to, by nie traktować nocy jako czegoś negatywnego. Kiedy już się tam mieszka, okazuje się, że w krajobrazie bez słońca jest dużo światła.

Skąd się bierze?

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Przede wszystkim ze śniegu, który odbija światło księżyca, z zorzy polarnej, z odcieni granatu na niebie, gwiazd. Kiedy jest naprawdę lodowato, niebo robi się czerwone. Na północy księżyc wisi niżej, jest większy, dzięki niemu wszystko rzuca bardzo wyraźny cień.

Czy w miesiącach bez słońca odbiera się księżyc inaczej?

Na Północy, szczególnie z dala od miasta, księżyc jest w czasie nocy polarnej jedynym źródłem naturalnego światła. Można całymi godzinami obserwować, jak się przesuwa. To hipnotyzujące. Chyba każdy na dalekiej Północy ma specjalny kontakt z księżycem. Ja czasem do niego mówię. W Polsce znika wypierany przez inne źródła światła. Widać to szczególnie podczas podróży samolotem. Wiele razy miałam taką sytuację, że na Spitsbergenie księżyc był wielki i wisiał nisko nad ziemią. I im bardziej oddalałam się od Północy, tym stawał się mniejszy. Aż na końcu podróży, już w Polsce, wisiał wysoko i był mały. Miałam wtedy jeszcze silniejsze wrażenie, że przyleciałam z daleka.

Księżyc ma przewagę nad słońcem, jeśli chodzi o budowanie więzi z ludźmi, bo możemy na niego bezkarnie patrzeć.

Słońca też mam często dosyć, zwłaszcza latem. Zawsze bardzo się cieszę na pierwsze tygodnie, w których zaczyna zachodzić. Przesyca mnie nadmiar bodźców. Przez 10 lat zmieniło mi się też odczuwanie ciepła. Ono mnie bardzo męczy. Podziwiam wszystkich, którzy lubią gorące, lepkie lato.

Pierwszy raz musiałaś wyjechać na Spitsbergen, bo we Wrocławiu zrobiło Ci się za gorąco. Tam nie zrobiło Ci się z kolei za zimno?

Jasne, na początku odczuwałam spory chłód, ale to była tylko kwestia dobrania odpowiednich ubrań. To stałe, potrzebne zimno. Ono ustawia człowieka w dobrej relacji ze światem, uczy pokory…

…albo zmusza do wyjazdu. W Polsce przezimowanie w ciepłych krajach stało się modne i pożądane.

Zima w Polsce się zmieniła, a na Północy wciąż jest dużo śniegu. W Norwegii, mimo że jest chłodniej, marznie się mniej, bo powietrze jest suche. Tam zimę się lubi. Oczywiście jak wielu innych Skandynawów Norwegowie też sezonowo przeprowadzają się na południe, choćby do Hiszpanii. Większość jednak na zimę czeka. A że przy okazji jest ciemno, to już inna sprawa.

Jak zachować pogodę ducha mimo ciemności?

Tu dochodzimy do nastawienia. Niska temperatura i ciemność są dobre, jeśli wziąć pod uwagę ograniczenie bodźców, ciszę i zwolnienie tempa.­ Już na początku grudnia wiesza się w oknach bardzo dużo świateł, a przed drzwiami wejściowymi ustawia świece. Wiadomo wtedy, że ktoś jest w domu. Na północy Norwegii nikt nie podupada na duchu, bo to normalna kolej rzeczy, że słońce zachodzi na kilka tygodni.

Pierwsza zorza, którą zobaczyłaś, była zaskoczeniem. W książce Białe pisałaś: „Góry świecą na zielono. Niebo świeci na zielono. Ja świecę! Kładę się na ziemi, żeby lepiej widzieć. Nikt mi wcześniej nie powiedział, że ta cholerna zorza się rusza!”.

Zorzę znałam tylko ze zdjęć i dopiero na żywo zobaczyłam, że porusza się tak szybko. Napisałam też, że powinna jej towarzyszyć muzyka, która dopełniałaby dzieła.

Zupełnie inaczej pamiętasz noce polarne z pierwszych lat niż kolejne. „Czekałam na pierwszą zimę, ale jednocześnie się jej bałam. Nigdy wcześniej nie żyłam bez słońca i nie wiedziałam, jak to będzie” – przyznawałaś w tej książce. Jak jest dzisiaj?

Przyzwyczaiłam się. Czekam na noc polarną co roku.

Można się dostosować do diametralnie odmiennego rytmu? Ja czasami chcę mieć latem więcej czasu wolnego, a obowiązki przerzucić na zimę i krótsze dni. To nie zawsze się udaje. Gdyby nie udawało się nigdy, rodziłoby wieczne niezadowolenie.

Mieszkańcy Północy nie narzekają na pogodę. Nie ma słońca? Tak wygląda rok, zwykła kolej rzeczy. Nas może to dziwić, ale dla nich to codzienność. Poza tym jaki ma sens narzekanie na pogodę? W moim otoczeniu na pewno nikt nie powie złego słowa na ciemność. Kiedy rozmawiam ze znajomymi, którzy byli na Północy, często słyszę: „Masz dobrze, bo wracasz tam, gdzie jest takie piękne światło”.

W książce Białe pisałaś jeszcze: „Ciemność nie jest problemem. Problemem jest samotność w ciemności”.

Nigdy nie mieszkałam sama na Spitsbergenie i nie musiałam wracać do pustego, ciemnego domu. A znam sporo osób, które tak żyły, i to były zazwyczaj smutne historie. Podczas nocy polarnej dobrze otaczać się przyjaciółmi.

zdjęcie: Ilona Wiśniewska

zdjęcie: Ilona Wiśniewska

Noce i dni polarne z naszej perspektywy zaburzają rytm. Bo przecież w naszej szerokości geograficznej w zgodzie z naturą żyje się od wschodu do zachodu słońca. Jak Twój organizm zareagował na zmianę?

Nadal reaguje. Czasem nie mogę się dobudzić, a innym razem cierpię na bezsenność. Przyjmuję to wszystko z pokorą.

Śpisz więcej zimą niż latem?

Zazwyczaj staram się spać około ośmiu godzin, więc latem często doba mi się przestawia i nocami jestem bardziej aktywna, ale przez to śpię dłużej w ciągu dnia. W czerwcu tego roku głośno było o norweskiej wyspie Sommarøy, która postanowiła odrzucić czas, bo mieszkańcy i tak żyją według własnego rytmu wyznaczanego przez dzień polarny i noc polarną. Świat to podchwycił, wiadomość wyglądała jak spełnienie marzenia, że możemy żyć bez czasu. Nic nas nie ogranicza. A potem okazało się, że to tylko akcja marketingowa dużej firmy z południa Norwegii. Mieszkańcy dowiedzieli się o wszystkim z mediów i śmiali się, że to właśnie w takich miejscach zegarki przydają się najbardziej.

Czy w życiu codziennym widać, że zbliża się noc polarna? Robicie specjalne zapasy, kupujecie suplementy diety, kremy?

Kupujemy witaminę D3 w tabletkach albo tran, a na twarz – tłusty krem. Zapasów się nie robi, bo wszystko jest dostępne przez cały rok.

Jak się odpowiednio ubrać w noc polarną?

Warstwowo. Bielizna powinna być z wełny merynosa, na nią najlepiej założyć ubranie z grubszej wełny, a na wierzch coś przeciwwiatrowego. Na narty albo do uprawiania innego sportu wystarczą wełniany sweter i anorak. Najważniejsze są buty z grubą podeszwą, czapka i rękawice. Najmniej marznie się w tych z jednym palcem.

Czy doświadczenie nocy polarnej jest cenne?

Dla mnie to jedno z cenniejszych doświadczeń. Myślę, że każdemu chociaż raz w życiu dobrze by zrobiło pomieszkanie w ciemności. Brak światła daje poczucie bezpieczeństwa.

Przywraca równowagę?

Ustawia piony i poziomy. Ogranicza fizyczną przestrzeń, ale uzmysławia też, jak wiele dzieje się w naszej głowie.

W książce opisałaś sytuacje, w których łaknęłaś słońca. Poszukiwałaś go, kąpałaś się w jego ostatnich promieniach. Pisałaś: „W mieście już od kilku dni nie ma słońca, ale tutaj nagle, raptem na parę minut, na ziemi pojawia się plama światła. Biegnę do niej w rozwiązanych butach, rozchełstanej kurtce. Dobiegam. Jest. Świeci na mnie, ale nie daje już żadnego ciepła. Zimny reflektor. Zdejmuję czapkę i wychodzi ze mnie przeciąg­ły jęk. To coś zbiera się na dnie gardła, ma jakiś słonawy posmak i wybucha z bąbelkami śliny jak wstrząśnięty szampan. Jakby cała tęsknota za normalnym światem skumulowała się w tej plamie […]. Później ta plama będzie mi się śniła regularnie. Że nie mogę do niej dobiec”.

Co roku chcę zatrzymać te ostatnie promienie słońca. One potem znikają, ale wiem, że wrócą. W świecie, gdzie mało jest przewidywalnych rzeczy, ten cykl jest czymś spodziewanym. Daje spokój. A kiedy noc polarna mija, za każdym razem tak samo się cieszę na powrót słońca.

Jak się przygotować na dzień polarny?

Dzień polarny wraca stopniowo, najpierw przychodzą noce i dni, które znamy w Polsce, a potem dobrze mieć grube zasłony. Mój mąż wyrósł w północnej Norwegii, więc dla niego to naturalne. Nie musi ani zasłaniać okien, ani specjalnie się doświetlać zimą lampami o temperaturze światła słonecznego.

Czy podczas nocy polarnej używasz innego oświetlenia?

Zimą pali się więcej świec, żeby dać odpocząć oczom od żarówek i patrzeć w naturalne światło.

Czy jest duża różnica między nocą polarną na Spitsbergenie i w północnej Norwegii, gdzie teraz mieszkasz?

Jak już wspomniałam, na Spitsbergenie noc polarna trwa cztery miesiące, a w północnej Norwegii – ponad dwa. W Tromsø, gdzie mieszkam teraz, w grudniu, czyli w najciemniejszym miesiącu, w środku dnia jest szarówka. Nie wiem, czy to lepiej. Chyba wolę, kiedy przez całą dobę widać gwiazdy. Wtedy nie ma się już żadnych oczekiwań. Noc polarna na Spitsbergenie zaczyna się pod koniec października i trwa do 8 marca. W Tromsø słońce zachodzi w listopadzie, wraca 21 stycznia. Wtedy trwa w mieście festiwal filmowy i wszyscy uczestnicy z różnych stron świata wiedzą, że na chwilę pokaże się słońce. To bardzo radosny dzień. Zawsze w tych miejscach na świecie, gdzie przychodzi noc polarna, dni, kiedy wraca słońce, są wesołe. O ile jest dobra pogoda, bo nie zawsze to idzie w parze. Bez względu na nią na Spitsbergenie co roku w marcu mamy Solfest, Święto Słońca.

Czy ostatnio zimą pojawia się więcej turystów?

Przez ostatnie 10 lat z nocy polarnej zrobił się nowy towar. Coraz więcej ludzi chce spędzić tydzień w ciemnościach i fotografować zorzę polarną. Dekadę temu zimą samoloty lądowały na Spitsbergenie trzy razy w tygodniu, tylko kilka hoteli funkcjonowało, a na ulicach spotykało się jedynie stałych mieszkańców. Teraz wszystko się zmieniło – samoloty latają codziennie, a hotele są otwarte przez cały rok.

Norwegom święta zawsze przypadają podczas nocy polarnej.

Dzięki temu świąteczna atmosfera trwa całą dobę. Na Spitsbergenie pojawiają się drzewka, na głównym placu miasta staje specjalnie oświetlona choinka. Nie ma przedświątecznych nerwów i biegu. Noc sprawia, że wszystkiego jest mniej.

zdjęcie: Ilona Wiśniewska

zdjęcie: Ilona Wiśniewska

Ilona Wiśniewska:

Reporterka i fotografka. Autorka książek Białe. Zimna wyspa Spitsbergen, Hen. Na północy Norwegii oraz Lud. Z grenlandzkiej wyspy. Laureatka m.in. nagrody Travelery 2017 i Złotej Sowy – nagrody Klubu Inteligencji Polskiej w Wiedniu. Mieszka w północnej Norwegii. Urodziła się w 1981 r.

Czytaj również:

Szepty i krzyki białej wyspy Szepty i krzyki białej wyspy
i
Dzień, w którym otworzyło się morze, zdjęcie: Ilona Wiśniewska
Opowieści

Szepty i krzyki białej wyspy

Łukasz Saturczak

O swoich korzeniach i życiu na północy opowiada Ilona Wiśniewska, reporterka, nominowana do Nagrody im. Teresy Torańskiej, tytułu Kobiety Roku 2015 i Nagrody im. Beaty Pawlak.

Łukasz Saturczak: Masz czas na odpoczynek?

Czytaj dalej