
Ławka w parku nad Odrą, słoneczne popołudnie. W takiej scenerii rozmawiam z Iloną Wiśniewską o tym, jak przetrwać zimową tęsknotę za słońcem. Chcę poznać patenty reporterki i fotografki, która pięknie pisała o doświadczeniu nocy polarnej w swojej debiutanckiej książce Białe.
Jan Pelczar: Czy trzeba się jakoś przygotować na brak słońca?
Ilona Wiśniewska: Na Spitsbergenie słońca nie ma przez cztery miesiące w roku, więc najważniejsze, by w ciemność wkraczać stopniowo. Ważne jest też nastawienie. Chodzi o to, by nie traktować nocy jako czegoś negatywnego. Kiedy już się tam mieszka, okazuje się, że w krajobrazie bez słońca jest dużo światła.
Skąd się bierze?
Przede wszystkim ze śniegu, który odbija światło księżyca, z zorzy polarnej, z odcieni granatu na niebie, gwiazd. Kiedy jest naprawdę lodowato, niebo robi się czerwone. Na północy księżyc wisi niżej, jest większy, dzięki niemu wszystko rzuca bardzo wyraźny cień.
Czy w miesiącach bez słońca odbiera się księżyc inaczej?
Na Północy, szczególnie z dala od miasta, księżyc jest w czasie nocy polarnej jedynym źródłem naturalnego światła. Można całymi godzinami obserwować, jak się przesuwa. To hipnotyzujące. Chyba każdy na dalekiej Północy ma specjalny kontakt z księżycem. Ja czasem