W Dolinie Bogów W Dolinie Bogów
i
zdjęcie: John Fowler (CC BY 2.0)
Opowieści

W Dolinie Bogów

Jan Pelczar
Czyta się 11 minut

Monumentalna Dolina Pomników na Wyżynie Kolorado leży na terytorium Nawahów. Mówią o niej Dolina Bogów i jest dla nich jedną wielką świątynią. To tam Lech Majewski nakręcił swój ostatni film.

Z Lechem Majewskim rozmawiałem na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, po premierze Doliny Bogów. Najnowsze dzieło twórcy Wojaczka czy Młyna i krzyża doczekało się w sierpniu, po pandemicznym opóźnieniu, premiery w polskich kinach. Film opowiada o prastarej legendzie Nawahów, których bogowie żyją zamknięci w skałach tytułowej doliny.

Jan Pelczar: Od pierwszych ujęć Doliny Bogów widza hipnotyzują niezwykłe przestrzenie, które znalazł Pan na terytorium Nawahów.

Lech Majewski: Moje filmy powstają powoli. Dolina, w której zamieszkują Nawahowie, fascynowała mnie od dawna, podobnie jak pomysł na ten film. Pod koniec lat 80. u Davida Lyncha w studiu Propaganda Films przygotowywałem Ewangelię według Harry’ego. Pierwotnie zakładaliśmy realizację zdjęć na pustyni w zachodniej części USA. Dostałem przewodnika, specjalistę od lokacji, z którym zobaczyliśmy chyba wszystkie pustynie w tej części Stanów Zjednoczonych. Przejechaliśmy ponad 8000 km. Nie wiedziałem, co wybrać, ale pokazałem Lynchowi fragment mojego Rycerza ze zdjęciami na piaskach w Łebie – był zachwycony. Dlatego właśnie tam nakręciliśmy Ewangelię. Przedziwna podróż po pustyniach zachodnich Stanów nie była bezowocna. Trafiłem wtedy po raz pierwszy do Doliny Bogów, świętego miejsca Nawahów. Ta przestrzeń zrobiła

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Rdzenne kino Rdzenne kino
i
zdjęcie: archiwum Eriki Tremblay
Przemyślenia

Rdzenne kino

Artur Zaborski

Kiedy odbierała nagrodę za poprzedni film, na statuetce zobaczyła swoje imię w męskiej formie. O tym, dlaczego nie poprosiła o zmianę, o sytuacji autochtonów w USA i potrzebie nakręcenia rdzennie amerykańskiej komedii, z reżyserką Ericą Tremblay rozmawia Artur Zaborski.

Kiedy Erica Tremblay pojawia się w hotelu The Lodge w zaśnieżonym Park City w stanie Utah, gdzie odbywa się Sundance – festiwal filmowy stworzony przez Roberta Redforda – dziennikarze mają wątpliwości, czy to na pewno ona jest reżyserką zbierającego świetne recenzje Little Chief (polska premiera na American Film Festival w listopadzie 2020 r.). Powód? Zupełnie nie wygląda na przedstawicielkę plemienia Seneca-Cayuga, z którego się wywodzi. Tylko co to właściwie znaczy? Na to pytanie odpowiada już sama artystka, która w swojej twórczości zadaje kłam przekonaniu, że rasa to coś, co mamy wypisane na twarzy.

Czytaj dalej