Starożytni Egipcjanie przygotowywali się do śmierci przez całe życie. Nic dziwnego. Przeprawa na tamten świat była skomplikowana, a na duszę zmarłego czyhały liczne zasadzki i próby.
Studiując odmienną kulturę, zawsze należy pamiętać, że siłą rzeczy widzimy ją przez pryzmat uprzedzeń i zwyczajów wynikających z własnej tradycji. Zdumienie, jakie wywołuje w nas zainteresowanie śmiercią dawnych czy „pierwotnych” społeczności, jest przede wszystkim wynikiem zupełnej nieobecności tego tematu w naszym świecie: w codzienności współczesnego człowieka właściwie nie ma miejsca na śmierć.
Nawet jednak biorąc pod uwagę to zniekształcenie naszej perspektywy, można dojść do wniosku, że kultura egipska jak żadna inna umiejscowiła śmierć w absolutnym centrum swoich obrzędów, zwyczajów i wierzeń. Taka jest zresztą główna teza jednego z czołowych współczesnych egiptologów, Jana Assmanna, obszernie wyłożona w jego książce Tod und Jenseits im Alten Ägypten.
Trzeba przyznać, że już powierzchowna znajomość starożytnej cywilizacji egipskiej zdaje się uzasadniać tę opinię. Żadna inna kultura nie włożyła tak niewiarygodnego wysiłku w praktykę mumifikacji – nie tylko zresztą ludzkiej. Do naszych czasów dotrwało wiele mumii kotów, sokołów, ibisów czy krokodyli (w samej Sakkarze odkryto kilka milionów – powtarzam: milionów – mumii psów i szakali). Żadna inna cywilizacja nie wydała grobowców takich jak piramidy w Gizie, dla żadnej też budowa grobów nie była ważniejsza od budowy domów i pałaców. Kto wykonywał równie wyrafinowane i piękne sarkofagi jak mieszkańcy doliny Nilu? Jaki inny naród stworzył tak niezwykłą i bogatą literaturę dotyczącą losów duszy po śmierci?
Być jak Ozyrys
Można odnieść wrażenie, że starożytny Egipcjanin całe życie pracowicie przygotowywał się do śmierci będącej decydującą próbą, od której przejścia zależało, czy człowiek będzie „żył” dalej, czy też przepadnie na wieczność. W pewnym sensie dla mieszkańca dawnego Egiptu nie istniała opozycja życia i śmierci – zastępowała ją para: życie tymczasowe i życie wieczne (choć w zaświatach można było umrzeć definitywnie, o czym więcej poniżej). Śmierć była jedynie przejściem z jednego stanu w drugi. Przypomnijmy w tym miejscu Rozmowę zmęczonego życiem z wł