Na początku jest chaos. Widnokrąg zamyka się w promieniu 20–30 m. Wzrok grzęźnie na ścianie gałęzi, liści, pni, krzewów, połamanych konarów i powalonych drzew. Wokół roją się setki komarów i gzów.
Nie ma na czym zawiesić spojrzenia, wystarczy chwila, żeby zgubić kierunek marszu. Mimo słonecznego dnia w Puszczy króluje półmrok – światło przysłaniają liście drzew. Nie, nie drzew – gigantów, strzelistych dębów, których pni nie objęłyby nawet trzy osoby. Dopiero po kilku minutach do świadomości dociera solenna powaga tego miejsca.
Puszcza Białowieska wymaga czegoś więcej niż rozum i ułomna ludzka logika. Trzeba sporego wysiłku, by ją pojąć w pełni. Inaczej zobaczysz jedynie plątaninę pni i konarów, eksplozję zieleni i nieokiełznaną wegetację. Puszcza wymaga świadomości, przytomnej uwagi. Tylko wtedy możesz odczuć potęgę nieprzerwanej, niezależnej od człowieka egzystencji wielkiego organizmu – lasu.
Dla naszych przodków żyjących we wczesnym średniowieczu Puszcza należała do sfery sacrum. Majestat przyrody był namacalny i oczywisty. Jest wyczuwalny nawet dziś, już chwilę po opuszczeniu leśnej tryby.
Przez wiele lat teren Puszczy Białowieskiej uznawany był przez archeologów za pozbawiony dziedzictwa kulturowego. Trochę ze względu na położenie – gęsty las i nieliczne, przeważnie gruntowe drogi to nie są dobre warunki do prowadzenia badań. Nic dziwnego, że penetracja tego obszaru była fragmentaryczna. Idąc, a właściwie przedzierając się przez ostępy, łatwo je przeoczyć. Czasem wysokie na metr lub dwa, częściej sięgające ledwie kolan, jakby zgniecione mijającymi stuleciami. Puszczańskie kurhany.
Za pierwszą eksplorację archeologiczną Puszczy, przeprowadzoną zgodnie z nowożytną metodologią naukową, uznaje się badania prof. Alfreda Götza, przydzielonego w czasie pierwszej wojny światowej do pracy w niemieckim Wojskowym Zarządzie Leśnym w Białowieży. W 1918 r. zinwentaryzował on ponad 300 kurhanów, a w 35 przeprowadził wykopaliska.
Piły i lasery
Blisko sto lat później, w 2017 r., w Puszczy słychać było głównie piły spalinowe. Spór o wycinkę drzew – niezbędną zdaniem leśników, szkodliwą i bezprawną według przyrodników – trafił w końcu do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który nakazał natychmiastowe wstrzymanie prac.
W apogeum walki o ostatni naturalny las w Europie zrealizowano gigantyczny projekt inwentaryzacji archeologicznej Puszczy Białowieskiej. Jego zleceniodawcą była Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych, a promotorem na arenie publicznej został ówczesny minister środowiska Jan Szyszko. Cel programu badawczego polegał na wykazaniu, że obszar dzisiejszej Puszczy Białowieskiej był niegdyś gęsto zaludniony, a co za tym idzie – sama Puszcza została zasadzona przez człowieka.
Inwentaryzację przeprowadzono za pomocą technologii lotniczego skanowania powierzchni ziemi impulsami laserowymi (ALS). Dzięki zebranym w ten sposób danym zespół naukowców z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego stworzył cyfrowy model terenu. Jego analiza pozwoliła przyjrzeć się dokładniej temu, co Puszcza skrywa w swoim wnętrzu.
Choć minister Szyszko opowiadał o 20 tys. obiektów archeologicznych, w tym pozostałościach osadnictwa i pól uprawnych, okazało się, że dominującymi zabytkami w Puszczy Białowieskiej są skupiska kurhanów. W całej Puszczy zidentyfikowano około 800 nasypów i wzniesień, które można interpretować jako wczesnośredniowieczne cmentarze. Tylko nieliczne z nich zostały poddane weryfikacji archeologicznej.
Szkielety i bransolety
Odkryte nekropolie są różnych rozmiarów. Kilka, kilkanaście, niekiedy kilkadziesiąt miejsc pochówku. Największe znane skupisko kurhanów, położone w rezerwacie Szczekotowo, liczy około 130 obiektów. Wiekowe grobowce nie prezentują się zbyt okazale. Owalne lub okrągłe nasypy najczęściej mają po 5–6 m średnicy i około 50–60 cm wysokości. Na zarośniętym dnie lasu są niemal niewidoczne – można po nich przejść i ich nie zauważyć.
Miejsca, które dokładniej przebadali archeolodzy, pokazują, jak mógł wyglądać pogrzeb ponad tysiąc lat temu. W górnej części kopców znaleziono bardzo drobne fragmenty przepalonych kości, co wskazuje na to, że ciało było poddane kremacji. Nie wiadomo jednak, czy działo się to na miejscu pochówku, czy też prochy były przenoszone. W kurhanach naukowcy odkopali również kawałki glinianych naczyń. Ich przeznaczenie nie jest jasne. Całkiem możliwe, że służyły do przeniesienia prochów, choć Götz wysunął inną hipotezę. Jego zdaniem częścią obrzędu pochówku było zbieranie łez żałobników.
W części kurhanów natrafiono na szkielety. Przy niektórych znaleziono biżuterię – bransolety, kolie ze szklanych paciorków i zausznice – co może świadczyć o wysokim statusie społecznym pochowanych osób.
Prawdziwą zagadką dla naukowców są puste kurhany o niejasnym przeznaczeniu. Wyglądem przypominają miejsca pochówku, ale podczas sondowań archeologicznych nie znaleziono w nich niczego, co wskazywałoby na obecność szkieletów lub prochów zmarłych. Jedyne, co udało się tam wykopać, to spalenizna i kawałki węgla drzewnego. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, w jakim celu powstały.
Podróż w czasie
Najnowocześniejsza technika (skanowanie powierzchni ziemi laserem czy stosowane przez archeologów z UKSW wyrafinowane georadary) nie zawsze wygrywa z częstym sprzymierzeńcem naukowców, czyli ślepym trafem. W zachodniej części Puszczy Białowieskiej pozostałości starożytnej ceramiki zostały wypchnięte na powierzchnię ziemi przez… krety.
Teren leśnictwa Sacharewo – z delikatnym stokiem i strumieniem w pobliżu – był bardzo dogodny do zamieszkania. Po kompleksowym przebadaniu okolicy okazało się, że znajdowała się tu jedna z nielicznych na tym terenie osad. Podczas wykopalisk odkryto fragmenty ceramiki z różnych okresów, paleniska, piece, jamy służące do przechowywania żywności i liczne otwory po słupach podtrzymujących budynki.
Co więcej – okazało się, że stanowisko w Sacharewie jest unikatowe pod względem chronologii. Naukowcy znaleźli tam zarówno artefakty z okresu neolitu, np. narzędzia krzemienne, jak i obiekty z epoki żelaza i okresu silnego wpływu Imperium Rzymskiego. Możliwe więc, że osadę przez stulecia zamieszkiwały różne kultury. Był to dom dla ludzi należących do tzw. kultury wielbarskiej czy dla Gotów, którzy w II w. n.e. wędrowali na południe. Ostatnimi mieszkańcami byli obywatele I Rzeczypospolitej, o czym świadczą monety z czasów panowania króla Jana Kazimierza znalezione w pobliżu mielerzy służących do wypalania węgla drzewnego.
Miejsce święte
Ochrona Puszczy Białowieskiej, która w różnych formach trwa od co najmniej XV w., pozwala na wielowymiarową podróż w czasie. Z jednej strony nawet podczas weekendowego wypadu mamy możliwość obcowania z majestatem pralasu. Z drugiej zaś przekonujemy się, że pradawni mieszkańcy tych terenów traktowali Puszczę jak świątynię. Tego podejścia moglibyśmy się od nich nauczyć.