Wiosenne śniegi Wiosenne śniegi
Przemyślenia

Wiosenne śniegi

Mateusz Czerwiński
Czyta się 3 minuty

Impact Winter to gra akcji, która koncentruje się wokół jednego celu – postać, którą kieruje gracz, musi przetrwać w ekstremalnie nieprzyjaznym środowisku. Aspekt ten jest mocno osadzony w fabule – podpierając się nią, możemy dowiedzieć się, że w naszą planetę uderzyła potężna asteroida, a wyniesiony w powietrze pył zablokował docierające na Ziemię promienie słoneczne. Efekt? Niekończąca się zima. Podczas jej trzydziestodniowego wycinka, sterując Jacobem, musimy zadbać o pożywienie, broń do polowania, radzić sobie z licznie występującymi chorobami, drobnymi urazami, odmrożeniami i głodem, także dotykającym najbliższych.

Jak można wywnioskować, Impact Winter potrafi zauroczyć skryptem scenograficznym. Choć ten popada nieco w futuryzm, można poczuć narrację, trzymając jedynie wydrukowany zarys fabuły gry w ręku. Niestety, jest to jedynie udana wizualizacja zamysłu, ale… nic poza tym.

Choć ta debiutancka gra akcji brytyjskiego studia Mojo Bones oczarowuje odbiorcę klimatem i możliwościami eksploracji cyfrowego świata, jest ona jak wydmuszka – pięknie prezentująca się na zewnątrz, ale niestety pusta w środku. Nawet nie tyle razi brak sensownego kierunku narracji, ile błędy techniczne, które wywołują zamiast uśmiechu – frustrację. Sterowanie jest nieporozumieniem, polski font w grze – niekompletny, a całość – absolutnie trudna w interakcji. Cudownie, że recenzowany tytuł czerpie garściami z najlepszych produkcji podobnego typu; że wzorem gier z gatunku RPG możemy doglądać statystyk postaci, dbać o własne obozowisko oraz zarządzać poczynaniami drużyny. Jednak wydaje się, że twórcy gry całkowicie zapomnieli o celowości rozgrywki, o kontekście, w jaki można wpisać mechanizmy rządzące grą.

Impact Winter potrafi zauroczyć, ale jedynie z daleka. Po bliższym przyjrzeniu się grze widać jak na dłoni, że pomysły, które doskonale brzmią na papierze, niekoniecznie sprawdzają się w rzeczywistości. Nie polecam zatem rzeczonej produkcji. Jest wiele o niebo lepszych, również wśród już przeze mnie tutaj zrecenzowanych.

Czytaj również:

Ulubiona rubryka czytelników Ulubiona rubryka czytelników
i
Rysunek: archiwum „Przekroju”
Opowieści

Ulubiona rubryka czytelników

Jan Kamyczek

Rubryka gwiazdorska i legendarna. Zaproponowana przez Jerzego Waldorffa, prowadzona najpierw przez Janinę Ipohorską (pod pseudonimem Jan Kamyczek), później m.in. przez Jana Kalkowskiego, Agnieszkę Osiecką i Marię Sapieżynę.

Miejsce porad w sprawach szeroko pojętego dobrego wychowania. Szeroko pojętego, ponieważ nie traktował wyłącznie o sprawach tak drażliwych, jak używanie sztućców czy kolejność przepuszczania w drzwiach, ale i o międzyludzkiej życzliwości.

Czytaj dalej