Witajcie w Bałaganistanie Witajcie w Bałaganistanie
i
Varanasi, Indie/ fot. Jorge Royan (Wikimedia Commons)
Przemyślenia

Witajcie w Bałaganistanie

Miłada Jędrysik
Czyta się 12 minut

Co łączy improwizację, Internet, wielokulturowość, florę bakteryjną i ruch uliczny w południowej Europie? Chaos – kreatywna siła, dzięki której można zaoszczędzić trochę czasu i poznać Noama Chomskiego.

Samochody jadą we wszystkie strony naraz. Motorynki przebijają się slalomem przez skrzyżowanie. Jazgoczą klaksony. Przerażeni przechodnie biorą głęboki wdech i rzucają się w sam środek tej rzeki pełnej zdradzieckich wirów – ulicy w śródmieściu Neapolu w godzinie szczytu. 

Na tym obrazie z komunikacyjnego piekła rodem jedna rzecz się nie zgadza: przechodnie nie są przerażeni. W Neapolu przejście przez ulicę prawie nie niesie za sobą ryzyka. Trzeba po prostu nawiązać kontakt wzrokowy z kierowcą, który miałby rozjechać cię pierwszy, i pewnym krokiem wejść na jezdnię. Rzeka się rozstąpi. Tak to już jest w Królestwie Bałaganu. 

Bałagan mało kto lubi (a nawet jeśli ktoś lubi, to się do tego niechętnie przyznaje). Nie lubią go religie, wykładające wiernym boski plan i porządek, nie lubią filozofowie doszukujący się ukrytych znaczeń w przedziwnym fakcie naszego istnienia. Nie lubią go gospodynie domowe, próbujące okiełznać chaos skarpetek nie do pary i rozlanego mleka. Nie lubi go wreszcie szkoła, gdzie nauczyciele obniżają oceny za wychodzenie poza margines. 

Tylko Albert Einstein, ten z włosami

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

W tym pokoju jest słoń W tym pokoju jest słoń
i
zdjęcie: Duncan Rawlinson, flickr.com, CC BY 2.0
Wiedza i niewiedza

W tym pokoju jest słoń

Tomasz Stawiszyński

Legenda amerykańskiej filozofii Noam Chomsky mówi możliwie najprostszym językiem o sprawach, które uważa za najważniejsze. O samobójstwie, które ludzkość właśnie popełnia, ignorując zmiany klimatyczne. O tym, że bogatym i potężnym wolno wszystko. O bezradności, która spycha ludzi na manowce teorii spiskowych. Ale także o tym, że wiele dobrego udało się już osiągnąć i że przyszłość wciąż jest w naszych rękach. Tomasz Stawiszyński składa wizytę Noamowi Chomskiemu.

Wszyscy, którym odpowiadam na uprzejme pytanie, w jakim to mianowicie celu przyjechałem z Warszawy aż do Tucson w Arizonie, wiedzą, kim jest Noam Chomsky. Może dlatego, że od kilku lat mieszkają z nim w jednym mieście. Właścicielka hotelu, w którym się zatrzymałem – pięknej willi z 1911 roku, pieczołowicie odrestaurowanej i przystosowanej do przyjmowania gości. Kelnerka w małej meksykańskiej knajpie, cała wytatuowana i ozdobiona mnóstwem starannie rozmieszczonych na twarzy kolczyków. Sprzedawca w sklepie spożywczym, nieustannie uśmiechnięty i sprawiający wrażenie, jakby żył w głębokiej przyjaźni ze wszystkimi swoimi klientami.

Czytaj dalej