Wspaniałość słońca, życiodajna energia
i
„Everyday, everyway, everywhere", Andrzej Urbanowicz; dzięki uprzejmości Małgorzaty Borowskiej-Urbanowicz. Oryginał jest własnością Muzeum Śląskiego
Doznania

Wspaniałość słońca, życiodajna energia

Jan Mioduszewski
Czyta się 6 minut

Afirmacja życia? Energia emanująca z dzieła? Może okultystyczne, buddyjskie, alchemiczne afiliacje? Każdy obraz Andrzeja Urbanowicza budzi emocje. Nie tylko moje. Zaraża witalnością, niepokoi erotyką, ostrością rysunku, wsysa psychodelicznością…

Urbanowicz stwierdził: „Najdosłowniej jesteśmy dziećmi światła, choć nie zawsze o tym pamiętamy. Nawet gdy jest go całkiem niewiele, ono jest najważniejsze. Posłańcem uczuć światła jest barwa”. (Okazanie)

I tak splendor solis towarzyszy mu w całej twórczej drodze – jak w alchemii – pozwala zachować młodość, obiecuje nieśmiertelność. Już w latach 60. słońce było jednym z głównych motywów dzieł artysty. Z czasem stało się dla niego manifestacją życia, jego istotą, emanacją energii. Wznosi się zawsze, nad bytem, chaosem, erotyzmem, całą tą biologiczną machiną, jako siła ożywiająca świat.

Demencyjna nowoczesność

Andrzej Urbanowicz,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Sprzężone 
z Absolutem 
oko 
Vivian Maier
i
Autoportet, Nowy Jork, 18 października 1953
Doznania

Sprzężone 
z Absolutem 
oko 
Vivian Maier

W rubryce To lubię! artyści i krytycy mówią o dziełach, które noszą w pamięci, i o ich twórcach. O inspiracjach, wstrząsach artystycznych i zachwyceniach. Wrażeniach, które utkwiły pod powieką i zostaną tam na zawsze. 

Człowiek może zmienić poglądy, pozycję społeczną, zawód, obóz polityczny i pozostać sobą, ale nie może pozostać sobą, tłumiąc lub co gorsza wykorzeniając swoje naturalne skłonności estetyczne. To sięga zbyt daleko” – pisał Bronisław Łagowski w książce Co jest lepsze od prawdy?. Obcując z dowolną dziedziną sztuki, spuszczam niewidzialną roletę i czynię ucho głuchym na pochodzące z zewnątrz podszepty znawców. Pozwalam operować nienachalnej w innych sytuacjach intuicji, która ostatecznie decyduje, czy i jak mocno wychyli się wskaźnik zachwytu.

Czytaj dalej