Wspólnota zabawy
i
Maria Kozak, „The Joy of Being Alive at Night” (Radość nocnego życia), 2022 r.
Doznania

Wspólnota zabawy

Maciej Świetlik
Czyta się 8 minut

Codzienne życie społeczne polega na tym, że ludzie odgrywają przypisane im role. Co jakiś czas nagromadzony nadmiar energii musi się jednak przelać. Takie momenty nazywamy świętem.

Wciąż było ciemno, gdy wynurzyłem się ze stacji metra Metaxourgeio. Jeszcze w kolejce, pierwszej w niedzielnym rozkładzie, zauważyłem dziewczynę owiniętą fuksjowym szalem. Kolor ten był motywem miejskiego karnawału, na który się wybierałem. Pomyślałem, że lepiej podążać za różową bachantką niż pinezką w mapach Google. Punkt zbiórki znajdował się na małym placu pomiędzy pustostanami świadczącymi o przemysłowej przeszłości tej ateńskiej dzielnicy. Kiedyś działały tu warsztaty tkackie, dzisiaj ów teren zamieszkują przeważnie emigranci i artyści. W środowisku lokalnej bohemy narodziła się idea zorganizowania niezależnego miejskiego karnawału. Informacja o nim nigdy nie jest upub­liczniana, wiadomości rozchodzą się pocztą pantoflową, mimo to wydarzenie gromadzi tysiące osób. Uczestniczyłem w jego bardziej kameralnej części – rozpoczynającej okres zabawy.

Odłączenie

Nastawał styczniowy świt, dochodziła piąta, a 30-osobowa grupa różowych postaci zachowywała się jak na pikniku sąsiedzkim. Skojarzyło mi się to z okresem poprzedzającym ceremonię w oazie Chebika, opisanym w książce antropologa Jea­na Duvignauda Dar z niczego. O 

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Halloween? Święto Dziękczynienia!
i
Fragment okładki magazynu "Harper's Bazaar" (1894)/ Met Museum
Pogoda ducha

Halloween? Święto Dziękczynienia!

Piotr Stankiewicz

Przetoczyła się niedawno przez Internet rytualna coroczna debata, czy jest sens obchodzić u nas Halloween i czy wydrążona dynia nie wyssie z Polaka duszy i tożsamości. Moja propozycja jest następująca: jeśli mamy jakieś jesienne święta importować zza oceanu, to wybierzmy Święto Dziękczynienia. Absurdalny pomysł? Pozwólcie się przekonać, że tylko po wierzchu.

Oczywiście to Halloween jest potencjalnie pandemiczne jako łatwy towar eksportowy, bo zatarła się stojąca za nim idea i dzisiaj ma ono wymiar raczej popkulturowy czy wręcz postpolityczny. Można je kopiować i obchodzić łatwo i przyjemnie. Natomiast Święto Dziękczynienia ze swoimi indyczymi tradycjami, ze wspomnieniami pierwszych żniw w Nowym Świecie jest świętem z definicji lokalnym, mocno wrośniętym w amerykański kontekst. Chcieć obchodzić je w Polsce wydaje się pomysłem równie karkołomnym jak przeniesienie 11 listopada na 4 lipca.

Czytaj dalej